Trener chce wzmocnień, a w kasie... pusto. "Oby dograć sezon"
Co prawda mają już sześć zwycięstw w PLK i przewagę nad rywalami z dołu tabeli, ale słyszymy, że sytuacja finansowa klubu z Gdyni nie jest kolorowa. O transferach można zapomnieć.
Wiemy, że serbski szkoleniowiec od dłuższego czasu aktywnie działał na rynku transferowym, rozpatrywał różne kandydatury zawodników. Ostatnio nawet pojawiła się bardzo ciekawa propozycja gracza, który chciałby się w Gdyni pokazać za bardzo małe pieniądze.
Trenerowi spodobała się ta kandydatura, chciał podjąć współpracę z tym koszykarzem, ale wiemy, że do tego nie dojdzie. A wszystko przez brak kasy w Asseco Arce Gdynia. Klubu nie stać bowiem na opłacanie siódmej licencji dla obcokrajowca (30 tys. złotych) i pensji zawodnika, mimo że ten ma bardzo małe wymagania.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie byłoKlub jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Trzeba dodać, że na niektóre wyjazdy (np. do Torunia) zespół pojechał w dniu meczu. Podobnie ma być w przypadku meczów w Słupsku i we Włocławku. W Asseco Arce w ten sposób szukają oszczędności. Priorytetem jest to, by zawodnicy i trenerzy w terminie otrzymywali wynagrodzenia. To od lat znak firmowy gdyńskiego klubu. Z nieoficjalnych źródeł można usłyszeć, że trudna sytuacja jest wynikiem zmniejszonej dotacji miejskiej. Trener Mitrović ma nadzieję, że on i gracze dostaną wszystkie pieniądze za ten sezon.
- Nie ma szans na wzmocnienie. Już nawet odpuściłem ten temat. Daj Boże byśmy dostali wszystkie pieniądze w tym sezonie. Nie ma co ukrywać: sytuacja jest bardzo trudna - podkreśla.
Znacznie korzystniej wygląda w tym momencie sytuacja zespołu w Energa Basket Lidze. Gdynianie są pomiędzy grupą walczącą o play-off i utrzymanie. Mają trzy zwycięstwa mniej od ósmej Enea Astorii (przegrali z nią w poniedziałek 85:98) i trzy wygranej więcej od ostatniego GTK Gliwice. Walka o coś więcej niż tylko o utrzymanie? Nie jest tajemnicą, że nie ma szans na bycie w pierwszej ósemce, jeśli nie zrobi się wzmocnień. A takich - jak już wiemy - nie będzie.
Gdynianie sporo komplementów zebrali zwłaszcza po wygranych Derbach Trójmiasta z Treflem Sopot (72:58). To było dla klubu niezwykle cenne i prestiżowe zwycięstwo. Asseco Arka po raz kolejny w tym sezonie pokonała drużynę o znacznie większym budżecie, której celem jest walka o fazę play-off. Ale po tym meczu podopieczni Mitrovicia doznali trzech porażek (Stal, Legia, Astoria). Zwłaszcza dotkliwa była przegrana z Legią na własnym parkiecie. Gdynianie zostali dwukrotnie sprowadzeni na ziemię.
- Nas też rywale powoli zaczynają czytać. Spodziewają się naszej agresji, wiedzą, kto i jak gra, kto potrafi rzucać, a kogo odpuszczać. Durkham nie jest już dla nikogo zaskoczeniem, Boykinsowi coraz trudniej jest rzucać z otwartych pozycji, podobnie jest z Wilczkiem, który jest ważnym elementem naszego zespołu - tłumaczy trener gdyńskiego zespołu.
Warto też dodać, że jeśli drużyna nie gra wystarczająco twardo w obronie (a tak było w ostatnich meczach), to szanse na zwycięstwo spadają niemal do zera. Bo to właśnie agresywna i mocna defensywa jest największym atutem Asseco Arki. Jeszcze do niedawna (po meczu z Treflem) gdynianie mieli czwartą obronę w lidze. Według zaawansowanych statystyk (za "RealGM") tracili na 100 posiadań - 104,9 pkt. Po spotkaniu w Bydgoszczy spadli na 7. miejsce (109 pkt).
- Choć przegraliśmy z Astorią, ale podobała mi się reakcja zespołu na porażkę z Legią. Walczyliśmy, była dobra energia. Jestem dumny z zawodników, którzy zostawili dużo serca na boisku. Jeżeli zagramy tak w kolejnych meczach, to mamy szanse, by nieco zamieszać w tabeli PLK - podkreśla Milos Mitrović.
Asseco Arka Gdynia z bilansem 6:11 zajmuje 12. miejsce w tabeli PLK. 10 stycznia podopieczni Mitrovicia zagrają u siebie z Twardymi Piernikami. Torunianie - tak jak Asseco Arka - ma serię trzech porażek z rzędu.
CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Koszarek apeluje: Młodzi, myślcie strategicznie [WYWIAD]
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
David Brembly: Liczę na rewanż ze Stalą w finale [WYWIAD]
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu