Trener chce wzmocnień, a w kasie... pusto. "Oby dograć sezon"

Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Asseco Arka Gdynia
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Asseco Arka Gdynia

Co prawda mają już sześć zwycięstw w PLK i przewagę nad rywalami z dołu tabeli, ale słyszymy, że sytuacja finansowa klubu z Gdyni nie jest kolorowa. O transferach można zapomnieć.

Od kilku tygodni trener Milos Mitrović sygnalizuje potrzebę wzmocnienia drużyny nowym silnym skrzydłowym. Uważa, że na tej pozycji - mimo rosnącej formy Filipa Dylewicza - zespół ma braki i nie może przez to rozwinąć skrzydeł.

Wiemy, że serbski szkoleniowiec od dłuższego czasu aktywnie działał na rynku transferowym, rozpatrywał różne kandydatury zawodników. Ostatnio nawet pojawiła się bardzo ciekawa propozycja gracza, który chciałby się w Gdyni pokazać za bardzo małe pieniądze.

Trenerowi spodobała się ta kandydatura, chciał podjąć współpracę z tym koszykarzem, ale wiemy, że do tego nie dojdzie. A wszystko przez brak kasy w Asseco Arce Gdynia. Klubu nie stać bowiem na opłacanie siódmej licencji dla obcokrajowca (30 tys. złotych) i pensji zawodnika, mimo że ten ma bardzo małe wymagania.

ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było

Klub jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Trzeba dodać, że na niektóre wyjazdy (np. do Torunia) zespół pojechał w dniu meczu. Podobnie ma być w przypadku meczów w Słupsku i we Włocławku. W Asseco Arce w ten sposób szukają oszczędności. Priorytetem jest to, by zawodnicy i trenerzy w terminie otrzymywali wynagrodzenia. To od lat znak firmowy gdyńskiego klubu. Z nieoficjalnych źródeł można usłyszeć, że trudna sytuacja jest wynikiem zmniejszonej dotacji miejskiej. Trener Mitrović ma nadzieję, że on i gracze dostaną wszystkie pieniądze za ten sezon.

- Nie ma szans na wzmocnienie. Już nawet odpuściłem ten temat. Daj Boże byśmy dostali wszystkie pieniądze w tym sezonie. Nie ma co ukrywać: sytuacja jest bardzo trudna - podkreśla.

Znacznie korzystniej wygląda w tym momencie sytuacja zespołu w Energa Basket Lidze. Gdynianie są pomiędzy grupą walczącą o play-off i utrzymanie. Mają trzy zwycięstwa mniej od ósmej Enea Astorii (przegrali z nią w poniedziałek 85:98) i trzy wygranej więcej od ostatniego GTK Gliwice. Walka o coś więcej niż tylko o utrzymanie? Nie jest tajemnicą, że nie ma szans na bycie w pierwszej ósemce, jeśli nie zrobi się wzmocnień. A takich - jak już wiemy - nie będzie.

- Ostatnio mieliśmy serię kilku zwycięstw i wokół nas zrobiło się gorąco. Dziennikarze i kibice zaczęli pytać o play-off, a uważam, że przy tak ograniczonej rotacji nie jesteśmy na to przygotowani. Legia nas mocno sprowadziła na ziemię, pokazała, że nie możemy tak grać, jeśli chcemy rywalizować z innymi drużynami w PLK. Jako cała drużyna, także sztab szkoleniowy, bardzo słabo podeszliśmy do tego meczu, nie wykonaliśmy odpowiednio dobrze swojej pracy - uważa Serb.

Sytuacja Asseco Arki jest bardzo trudna
Sytuacja Asseco Arki jest bardzo trudna

- Recepta jest prosta: trzeba dodać zawodnika do składu. Spójrzmy na to, co dzieje się w PLK. Zespoły, które bronią się przed spadkiem, robią transfery za duże pieniądze. W tym gronie są MKS, GTK czy Start. Wszyscy zakontraktowali nowych graczy, a my nie zrobiliśmy nic w tym czasie - komentuje.

Gdynianie sporo komplementów zebrali zwłaszcza po wygranych Derbach Trójmiasta z Treflem Sopot (72:58). To było dla klubu niezwykle cenne i prestiżowe zwycięstwo. Asseco Arka po raz kolejny w tym sezonie pokonała drużynę o znacznie większym budżecie, której celem jest walka o fazę play-off. Ale po tym meczu podopieczni Mitrovicia doznali trzech porażek (Stal, Legia, Astoria). Zwłaszcza dotkliwa była przegrana z Legią na własnym parkiecie. Gdynianie zostali dwukrotnie sprowadzeni na ziemię.

- Nas też rywale powoli zaczynają czytać. Spodziewają się naszej agresji, wiedzą, kto i jak gra, kto potrafi rzucać, a kogo odpuszczać. Durkham nie jest już dla nikogo zaskoczeniem, Boykinsowi coraz trudniej jest rzucać z otwartych pozycji, podobnie jest z Wilczkiem, który jest ważnym elementem naszego zespołu - tłumaczy trener gdyńskiego zespołu.

Warto też dodać, że jeśli drużyna nie gra wystarczająco twardo w obronie (a tak było w ostatnich meczach), to szanse na zwycięstwo spadają niemal do zera. Bo to właśnie agresywna i mocna defensywa jest największym atutem Asseco Arki. Jeszcze do niedawna (po meczu z Treflem) gdynianie mieli czwartą obronę w lidze. Według zaawansowanych statystyk (za "RealGM") tracili na 100 posiadań - 104,9 pkt. Po spotkaniu w Bydgoszczy spadli na 7. miejsce (109 pkt).

- Choć przegraliśmy z Astorią, ale podobała mi się reakcja zespołu na porażkę z Legią. Walczyliśmy, była dobra energia. Jestem dumny z zawodników, którzy zostawili dużo serca na boisku. Jeżeli zagramy tak w kolejnych meczach, to mamy szanse, by nieco zamieszać w tabeli PLK - podkreśla Milos Mitrović.

Asseco Arka Gdynia z bilansem 6:11 zajmuje 12. miejsce w tabeli PLK. 10 stycznia podopieczni Mitrovicia zagrają u siebie z Twardymi Piernikami. Torunianie - tak jak Asseco Arka - ma serię trzech porażek z rzędu.

CZYTAJ TAKŻE:
Łukasz Koszarek apeluje: Młodzi, myślcie strategicznie [WYWIAD]
Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem
David Brembly: Liczę na rewanż ze Stalą w finale [WYWIAD]
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu

Komentarze (1)
avatar
Piters
6.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Toruniu też wesoło nie jest, ale czytając o tym co dzieje się w Gdyni, Pierniki mają większą szansę przerwania serii porażek