Mistrz Europy zdradza, jak trafił do Anwilu. Nam mówi też o grze z Luką Donciciem [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Ziga Dimec
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Ziga Dimec

- Aspekt sportowy był dla mnie priorytetem. Pieniądze? Nie były aż tak istotne. Chciałbym podkreślić, że nie przyjechałem do Włocławka po kasę. Chcę zdobyć z Anwilem mistrzostwo - mówi nam Ziga Dimec, mistrz Europy.

Sporo emocji w koszykarskim środowisku wywołał transfer mistrza Europy, reprezentanta Słowenii, Zigi Dimca do Anwilu Włocławek. Pozyskanie 28-latka śmiało można nazwać hitem transferowym, w jego CV są m.in. występy na ME, Igrzyskach Olimpijskich (4. miejsce), EuroCupie czy Basketball Champions League. U wcześniejszego pracodawcy (Cedevita Ljubljana) nie mógł liczyć na zbyt dużo szans, był niezadowolony z małej liczby minut, dlatego szukał nowego miejsca pracy. To w Polsce ma się zmienić.

Transfer dość szybko udało się przeprowadzić (trwało to kilka dni). Strony znalazły nić porozumienia w kwestiach finansowych i sportowych i podpisały umowę do końca tego sezonu. Trener Przemysław Frasunkiewicz zdradził, że kontrakt Dimca jest na poziomie Bigby'ego-Williamsa, co oznacza, że Anwil płaci za mistrza Europy około 8-10 tys. euro miesięcznie.

- Nie postrzegajcie mnie jako gwiazdora! Jestem zadaniowcem. Lubię grać mocną koszykówkę, walczyć o każdą piłkę, pomagać kolegom z drużyny w zdobywaniu punktów i tak jak wszyscy lubię też rzucać do kosza. Dam z siebie wszystko, byśmy wygrali każdy mecz - podkreśla Ziga Dimec w rozmowie z WP SportoweFakty.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Z reprezentacją Słowenii zajął pan czwarte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Jak pan wspomina pobyt w stolicy Japonii? To pana największe osiągnięcie w karierze czy jednak wyżej stawia pan w hierarchii złoty medal na EuroBaskecie w 2017 roku?

Ziga Dimec, mistrz Europy, uczestnik igrzysk olimpijskich w Tokio, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: Gra na igrzyskach olimpijskich była zdecydowanie najbardziej niesamowitym doświadczeniem w mojej karierze, ale zdobycie tytułu mistrza Europy było i jest nadal najlepszym sukcesem. Mimo że minęło już sporo czasu, to nadal to wspominam z dużym sentymentem.

ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem

Jak to jest grać w jednym zespole z Luką Donciciem, jedną z największych gwiazd światowego basketu?

Gra z Luką to zawsze wspaniałe doświadczenie i ogromna frajda. Jest naprawdę kimś wyjątkowym w tej dyscyplinie. To gość, który bawi się koszykówką. Ale musisz uważać na jedną rzecz, kiedy z nim grasz.

Na co musisz uważać?

Musisz być czujny. Bo jeśli stracisz na chwilę koncentrację, to możesz np. dostać piłką... w głowę! Zawsze musisz spodziewać się podania od Luki. On widzi wszystko na boisku. Niesamowity kreator.

Czy wie pan, że inny znany Słoweniec grał kiedyś w Anwilu?

Chodzi ci o Gorana Jagodnika?

Tak!

Znam go. Grałem przeciwko niemu, był bardzo twardym zawodnikiem. Nie miałem okazji z nim rozmawiać na temat Anwilu. Wymieniłem za to kilka zdań z Edo Muriciem, z którym grałem w Cedevicie Lublana. On kiedyś występował w polskiej lidze.

Miał pan ważną umowę w Cedevicie Lublana, z którą grał w EuroCupie, a przeniósł się do zespołu, który gra tylko w lidze regionalnej European North Basketball League. Dlaczego Ziga Dimec zmienił klub w trakcie sezonu?

Chciałem zmienić otoczenie i doświadczyć koszykówki w różnych częściach Europy, więc Anwil był dla mnie niesamowitą okazją. Dodatkowym plusem dla mnie był również fakt, że Anwil szukał wiodącego środkowego, więc wiedziałem, że będę odgrywał większą rolę w zespole niż to miało miejsce w Lublanie. Nigdy wcześniej nie grałem w Polsce i jestem bardzo podekscytowany grą we Włocławku i poznaniem nowych kibiców. Mam nadzieję, że będę dobrym dodatkiem i przyczynię się do zdobycia mistrzostwa w PLK.

Ludzie z klubu podkreślają za każdym razem: Ziga Dimec to nie jest gwiazda. To zawodnik, który jest dobry do określonych rzeczy na boisku. Tak jest?

Tak! Nie postrzegajcie mnie jako gwiazdora! Jestem zadaniowcem. Lubię grać mocną koszykówkę, walczyć o każdą piłkę, pomagać kolegom z drużyny w zdobywaniu punktów i tak jak wszyscy lubię też rzucać do kosza. Dam z siebie wszystko, byśmy wygrali każdy mecz.

To prawda, że pieniądze nie były najważniejsze przy tym transferze?

Tak. Aspekt sportowy był dla mnie priorytetem, kwestią, na którą patrzyłem w pierwszej kolejności. Pieniądze nie były aż tak istotne. Chciałbym podkreślić, że nie przyjechałem do Włocławka po kasę. Przyjechałem grać i pomóc drużynie.

Dimec: Nie jestem typem gwiazdora
Dimec: Nie jestem typem gwiazdora

Odejście w trakcie sezonu było trudne?

Sportowo była to dość łatwa i oczywista decyzja. Nieco trudniej było pod względem prywatnym, bo wiadomo, że to oznacza duże zmiany dla rodziny. Na razie jestem sam we Włocławku, rodzina niedługo do mnie dojedzie. Bardzo czekam na ten moment.

Dlaczego podpisał pan umowę tylko do końca tego sezonu?

Bo w tych czasach bardzo trudno jest przewidzieć przyszłość, a zwłaszcza w sporcie. Ostatnie miesiące nauczyły mnie tego, by brać dzień po dniu i dopiero po zakończeniu sezonu patrzeć na to, co będzie później.

Jakie są pana pierwsze wrażenia z pobytu?

Bardzo dobre. Od razu złapałem nić porozumienia z trenerem i kolegami z drużyny. Atmosfera w hali podczas meczu była niesamowita. Kibice nieśli nas swoim dopingiem. Miło się gra w takich warunkach. A słyszałem, że stać ich na jeszcze więcej.

CZYTAJ TAKŻE:
Debiutant w kadrze mówi o ogniu i chaosie. Jest też wątek FAME MMA [WYWIAD]
Trener Trefla: Liga polska jest specyficzna. Nam mówi o słowach Tabaka [WYWIAD]
Kibice krzyczą na niego "włocławski harpagan". Nam mówi, dlaczego wybrał Anwil
Miłoszewski: Wiem, że zrobiłem problem Jasińskiemu. Kulisy zatrudnienia w Kingu

Komentarze (0)