Bilety na środowe spotkanie w hali American Airlines Center wyprzedały się na pniu. Dallas Mavericks mierzyli się z najlepszymi w NBA Golden State Warriors, ale przede wszystkim każdy w Teksasie chciał oddać hołd legendzie.
Gospodarze pokonali drużynę z San Francisco 99:82, co stanowiło świetną rozgrzewkę przed tym, co wydarzyło się później. Głównym wydarzeniem wieczoru była oficjalna, emocjonalna ceremonia, podczas której uhonorowany został Dirk Nowitzki.
Dallas Mavericks zastrzegli numer 41, z którym Nowitzki na przestrzeni lat występował w ich zespole. Dodatkowo właściciel klubu Mark Cuban ogłosił, że przed obiektem American Airlines Center powstanie pomnik z wizerunkiem niemieckiego byłego koszykarza.
- Prawie udało mi się przejść przez to wszystko, nie dając się ponieść emocjom. Ale zawsze znajdziecie na mnie jakiś sposób - śmiał się Dirk Nowitzki, dla którego środowy wieczór był niezwykle emocjonalnym.
- To był wyjątkowy dzień. Graliśmy z jedną z najlepszych drużyn na świecie. Wygraliśmy, a później mogłem zasiąść w pierwszym rzędzie i być częścią tej wspaniałej ceremonii - mówił Luka Doncić, który przeciwko Warriors zdobył 26 punktów.
Słoweniec, aktualny lider Mavericks, bardzo ciepło wypowiadał się o starszym koledze: - Dirk znaczy dla mnie bardzo dużo. Zrobił tak wiele dla tego miasta. Jest szanowany na całym świecie. Mnóstwo nas wszystkich nauczył. Uważam, że jest świetną osobą i jedną z najbardziej skromnych gwiazd - komentował 22-latek.
Dirk Nowitzki reprezentował barwy Dallas Mavericks w latach 1998-2019. To był jego pierwszy i jedyny klub w NBA, którego stał się prawdziwą ikoną. Niemiec 14 razy wziął udział w Meczach Gwiazd, zdobył mistrzostwo NBA w 2011 roku i został wtedy MVP Finałów. Już nikt nigdy nie zagra w Mavericks z numerem 41, został on w pełni zarezerwowany dla Nowitzkiego.
Czytaj także: Koszykarski rok 2021 w pigułce. Szok Taylora, zawód na igrzyskach. Działo się!
Hit transferowy w polskiej lidze! MVP wraca. Wiemy, gdzie zagra!