Sokołowski ostro po porażce. "To nie może tak wyglądać"

Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Sokołowski
Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Sokołowski

Polscy koszykarze przegrali w piątek w Estonii, ponosząc już trzecią porażkę w eliminacjach do mistrzostw świata. - To nie jest gra, jakiej wymaga od nas trener - zaznacza Michał Sokołowski.

Sytuacja Polaków w grupie D po piątkowym meczu w Tallinie mocno się skomplikowała. Biało-Czerwoni jako jedyni spośród czterech drużyn nie odnieśli jeszcze zwycięstwa w eliminacjach do mistrzostw świata - Izrael, Niemcy i Estonia mają na swoim koncie dwie wygrane i jedną porażkę.

Podopiecznym trenera Igora Milicicia nie udało się w po zmianie stron odrobić strat z drugiej kwarty, która zakończyła się wynikiem 32:22 na korzyść Estończyków (47:36 do przerwy). Gospodarze triumfowali w całym meczu 75:71.

Co się stało? - Powalczyliśmy w drugiej połowie i mieliśmy jeszcze w końcówce szanse, żeby odnieść zwycięstwo, ale to, jak graliśmy w pierwszej, drugiej, a momentami nawet trzeciej kwarcie, nie może tak wyglądać - mówi stanowczo skrzydłowy reprezentacji Polski, Michał Sokołowski.

ZOBACZ WIDEO: To się nazywa gest! Gwiazda sportu pochwaliła się luksusowym prezentem

- To nie jest gra, jakiej wymaga od nas trener - zaznacza 29-latek.

Biało-Czerwoni sami zebrali zaledwie 28 piłek, a Estonii pozwolili na aż... 20 zbiórek w samym ataku (48 łącznie). Polacy trafili ponadto tylko 4 na 10 oddanych rzutów wolnych.

- Zbierają nam piłki, jak chcą. Nie wiem nawet dlaczego tak jest, bo wychodzimy na trening, wszyscy się bijemy i walczymy na parkiecie, a tu zapominamy o tym, co robiliśmy 12 czy 24 godziny temu - dodaje Michał Sokołowski, który w piątkowym meczu spędził na parkiecie 34 minuty i zapisał przy swoim nazwisku 10 punktów, cztery zbiórki oraz siedem asyst.

Jakub Garbacz rzucił 15 "oczek", Aleksander Balcerowski miał 13 punktów, a Jarosław Zyskowski 12. Garbacz trafił 5 na 8 oddanych rzutów za trzy, ale chybił ten decydujący, na trzy sekundy przed końcem przy wyniku 71:73. Dla Estonii 22 punkty i sześć zbiórek uzbierał Janari Joesaar.

Polska jest na ostatnim miejscu w grupie D, ale wciąż, choć staje się to coraz bardziej surrealistyczne, ma możliwość awansu na mistrzostwa świata. - Jest trudno, ale się nie poddajemy. Jeszcze wszystko przed nami, trzeba walczyć - powiedział po meczu dla TVP Sport Igor Milicić, którego drużyna w poniedziałek, 28 lutego w Lublinie ponownie zmierzy się z Estonią.

Czytaj także: O tym geście jest głośno. Zanim zaczął się mecz, ukraiński sędzia pokazał kartkę
Mocny głos Gortata ws. rosyjskiej inwazji. Odwołał też ważną imprezę

Źródło artykułu: