W Legii pojawiły się czarne myśli. Cały wysiłek mógł lec w gruzach w parę chwil

Materiały prasowe / Michał Wyszyński / Dariusz Wyka
Materiały prasowe / Michał Wyszyński / Dariusz Wyka

- Sezon jest zwariowany. Ta wygrana doda nam pewności siebie - stwierdził Łukasz Koszarek po ważnym triumfie Legii Warszawa we Wrocławiu nad Śląskiem (91:78).

- Ostatnie mecze nie były najlepsze w naszym wykonaniu, a dzisiaj zagraliśmy tak, jakbym tego chciał - stwierdził zaraz po meczu trener stołecznej ekipy Wojciech Kamiński.

Legia faworytem nie była. Dodatkowo w ostatnim czasie miała duże wahania formy. Śląsk dla odmiany miał serię sześciu kolejnych zwycięstw w Energa Basket Lidze.

Łukasz Koszarek i spółka nic sobie jednak z tego nie zrobili - stołeczna ekipa wygrała we Wrocławiu po 40 latach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Fatalna wpadka bramkarza

Pomimo znakomitej gry chwila dekoncentracji mogła jednak zniszczyć wszystko. Na koniec trzeciej kwarty goście prowadzili nawet różnicą 20 "oczek", ale dali złapać rytm liderowi Śląska. Travis Trice szybko trafił trzy rzuty zza łuku. W obozie gości pojawiły się obawy, że ten mecz może uciec, bo w pewnym momencie wrocławianie przegrywali już tylko 73:79.

- Dużo razy mówiliśmy jak mamy bronić Trice'a, a tutaj popełniamy błędy, koncentracja ucieka i przychodzą demony, czarne myśli - stwierdził Kamiński. - Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa jak tlenu.

Legia miała kilku bohaterów. Raymond Cowels trafił sześć "trójek", Dariusz Wyka miał 18 zbiórek, a wszystko wykończył Robert Johnson. Swoje dał też Koszarek, który skompletował 12 "oczek" i pięć asyst.

- Każdy dał coś, każdy jest bohaterem i tyle - skwitował krótko doświadczony rozgrywający. Jak natomiast skomentował przestój w czwartej kwarcie? - Śląsk tutaj przegrywa rzadko, więc nikt nie sądził, że wygramy 40-stoma. Wiedzieliśmy, że będą trudne momenty, ale graliśmy razem - dodał.

Jednym z kluczy do wygranej była walka na tablicach - Legia wygrała ten element 50:29. - To jest katastrofa, jak zabili nas na tablicach - przyznał po meczu trener Śląska Andrej Urlep.

- Zagraliśmy fizyczny mecz. W szatni sobie powiedzieliśmy, że nie możemy grać tak, jak dotychczas. Teraz nie można jednak spocząć na laurach - przyznał Wyka, który miał m.in. sześć zbiórek pod atakowanym koszem.

Zobacz także:
Kamil Łączyński: I miejsce odjechało, ale...
Niedawno występował w Polsce. Teraz podpisał kontrakt z klubem NBA!

Komentarze (0)