Dallas Mavericks trafili w poniedziałek aż 22 rzuty za trzy, co jest ich najlepszym wynikiem w play-offach w historii klubu i pokonali Utah Jazz 110:104, wyrównując serię do stanu 1-1.
Drużyna z Salt Lake City nie wykorzystał braku lidera rywali. Luka Doncić nie wziął udziału w drugim meczu z rzędu przez kontuzję, której nabawił w ostatnim meczu sezonu zasadniczego (naciągnięcie łydki), ale inni zawodnicy Mavericks potrafili wznieść się na wyżyny. Godnie zastąpił go Jalen Brunson.
25-latek spędził na parkiecie 42 minuty, a w tym czasie zdobył aż 41 punktów (rekord kariery), do których dodał osiem zbiórek, pięć asyst i dwa przechwyty. Wykorzystał 15 na 25 oddanych prób z pola, w tym 6 na 10 rzutów za trzy.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
- Graliśmy to, co potrafi. Ci kibice zasłużyli na zwycięstwo w play-offach. Potrzebowaliśmy go dziś bardzo, musieliśmy tym razem obronić własny parkiet - mówił Brunson, który został piątym w historii zawodnikiem klubu z Dallas, który rzucił w play-offach 40 punktów. Dokonali tego jeszcze tylko Dirk Nowitzki, Luka Doncić, Rolando Blackman i Nick Van Excel.
Brunson odniósł się też do absencji Doncicia. - Luka jest świetnym zawodnikiem, ale czy jest na parkiecie, czy go nie ma, nasze nastawienie się nie zmienia. Robimy wszystko, żeby wygrać - tłumaczył. Maximilian Kleber dodał do dorobku Mavericks 25 "oczek", trafiając 8 na 11 rzutów zza łuku.
Goście roztrwonili prowadzenie 93:86, które mieli na początku czwartej kwarty. Dla Jazzmanów 34 punkty wywalczył Donovan Mitchell, chociaż "Spida" umieścił w koszu poniżej 50-proc. oddanych rzutów (13/30). Podstawowy rozgrywający Utah, Mike Conley nie zdobył nawet punktu (0/7 z pola).
Philadelphia 76ers zrobili, co do nich należało. Gracze Doca Riversa znów pokonali Toronto Raptors, tym razem 112:97 i w serii do czterech zwycięstw, jest 2-0 dla czwartych po sezonie zasadniczym na Wschodzie Sixers.
Joel Embiid rzucił 31 punktów i zebrał 11 piłek, a Tyrese Maxey uzbierał 23 "oczka". James Harden po transferze do 76ers nie notuje spektakularnych indywidualnych statystyk, w poniedziałek uzbierał 14 punktów i popełnił pięć strat, ale liczy się przede wszystkim końcowy wynik jego drużyny, a co do tego, nie można mieć zastrzeżeń.
Sixers oddali aż 30 rzutów wolnych, a Raptors zaledwie 12. Drużyna z Kanady nie potrafi zatrzymać kameruńskiego środkowego rywali, Embiid wykorzystał 12 na 14 takich prób. - Jest najbardziej dominującym zawodnikiem w lidze - powiedział o swoim liderze trener Rivers.
Stephen Curry znów rozpoczął mecz z ławki rezerwowych, ale nie przeszkodziło mu to w tym, żeby rzucić aż 34 punkty. Gwiazdor Golden State Warriors, który dochodzi do siebie po urazie stopy, trafił 12 na 17 oddanych rzutów, w tym 5 na 10 za trzy, a to wszystko w zaledwie 23 minuty.
Jordan Poole dodał do dorobku Warriors 29 "oczek" oraz osiem asyst. Drużyna z San Francisco miała problemy na początku spotkania, ale w trzeciej kwarcie rozbiła Denver Nuggets 44:30, wygrywając ostatecznie 126:106.
Warriors obronili własny parkiet i prowadzą 2-0. Lider zespołu rywali, Nikola Jokić został przedwcześnie odesłani do szatni, bo otrzymał dwa faule techniczne, frustrowała go ostra obrona Draymonda Greena. Serb w 28 minut zdobył 26 punktów i 11 zbiórek.
Wyniki:
Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 112:97 (32:33, 35:19, 28:19, 17:26)
(Embiid 31, Maxey 23, Harris 20 - Anunoby 26, Siakam 20, VanVleet 20, Boucher 17)
Stan serii: 2-0 dla 76ers
Dallas Mavericks - Utah Jazz 110:104 (24:24, 24:31, 29:26, 33:23)
(Brunson 41, Kleber 25, Dinwiddie 17 - Mitchell 34, Bogdanović 25, Clarkson 21)
Stan serii: 1-1
Golden State Warriors - Denver Nuggets 126:106 (25:26, 32:25, 44:30, 25:25)
(Curry 34, Poole 29, Thompson 21 - Jokić 26, Morris 12, Hyland 12, Barton 12)
Stan serii: 2-0 dla Warriors
Czytaj także: Niewiarygodne trafienie w PLK!