Enea Zastal BC Zielona Góra nie wykorzystał pierwszej szansy na przypieczętowanie awansu do półfinałów Energa Basket Ligi. W trzecim meczu rywalizacji ze Śląskiem Wrocław został wręcz zbity.
- Od początku nie było koncentracji. Graliśmy to, czego nie mieliśmy grać. W obronie w drugiej i trzeciej kwarcie tragicznie broniliśmy Travisa Trice'a. Zupełnie nie tak, jak mieliśmy - przyznał trener zielonogórzan Oliver Vidin.
Lider Śląska rozpoczął mecz w wyjściowej piątce, ale jego pierwsze wejście na parkiet nie było udane. Gdy jednak wrócił do gry, szybko zaczął robić różnicę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!
Finalnie Travis Trice w 27 minut uzbierał 29 punktów (10/14 z gry) i siedem asyst. Z nim na parkiecie Śląsk był +31! - Załatwił Śląskowi wygraną w te 20 minut (w drugiej i trzeciej kwarcie - przyp. red.), potem mecz się już tylko dogrywał - dodał Vidin.
Śląsk wygrywając różnicą aż 27 "oczek" pokazał, że Enea Zastal BC nie może czuć się pewnie. Vidin z wysokiej porażki nie robi jednak wielkiej historii. - To jest play-off. Nie ma różnicy czy przegrasz 2 czy 30 punktami - wyjaśnia.
- Trzeba zapomnieć, wyciągnąć wnioski. W serii jest 2:1 dla nas. Drużyna musi być przygotowana żeby wygrywać każdy kolejny mecz, a tym razem nie była. Osobiście to mój błąd, że nie dopilnowałem - zakończył.
Czwarty mecz tej serii już w środę, początek o godz. 19:00. Gospodarzem ponownie będzie Śląsk Wrocław, a rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw.
Zobacz także:
Pętla Milicicia. Jak zareaguje teraz?
"Stal mogła nas zlekceważyć". Szef Legii mówi o sensacji w polskiej lidze