Plusy i minusy tygodnia w EBL. Projekt był ciekawy, kontuzje już takie nie są
O katastrofie może mówić Przemysław Farsunkiewicz i cała Asseco Arka Gdynia. Powrót do pomysłu gry polskim składem długo przynosił bardzo dobry efekt. Wystarczyła chwila i wszystko legło w gruzach.
Arka rozbiła się na kontuzjach
Po dwóch "tłustych" latach Asseco Arka wróciła do gry polskim składem. Młodzi wspierali doświadczonych czy też na odwrót. Efekt był doskonały - ekipa Przemysława Frasunkiewicza grała z zębem i sercem, a to przekładało się na zwycięstwa.
Pierwsza runda była tak dobra, że w nagrodę ekipa z "Trójmiasta" zagra podczas Suzuki Pucharu Polski. O sukcesach już jednak wszyscy zapomnieli. Ostatnie swoje mecze Arka przegrała różnicą 35 (z Polpharmą) i 33 punktów (z Arged BMSlam Stalą). I bynajmniej nie chodzi o to, że nagle gdynianom ktoś zabrał cały talent.
Chodzi o zdrowie, a raczej jego brak. Stare demony odezwały się u Krzysztofa Szubargi, problem z kolanem i w konsekwencji zabieg czeka Mikołaja Witlińskiego, a na domiar złego Przemysław Żołnierewicz zerwał więzadła i do końca sezonu już go nie zobaczymy. Drobniejsze urazy wyłączyły z gry Mateusza Kaszowskiego i Igora Wadowskiego.
W Gdyni działają i kombinują, jak doprowadzić skład zespołu, by ten znów był konkurencyjny. Zaczęło się od wymiany, na mocy której do Arki trafił Jakub Kobel , a do Kina Szczecin wyjechał Wojciech Czerlonko.
Zobacz także: Arged BMSlam Stal rezygnuje z rozgrywającego. Cooper nie przeszedł testów