Przyjście Milicicia, odejście Lundberga. Jakie były momenty zwrotne i kluczowe w walce Stali z Zastalem?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To była pasjonująca walka Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski i Enea Zastalu BC Zielona Góra o mistrzostwo Polski. Zaczęła się w grudniu, zakończyła w maju. Które momenty były kluczowe? Co miało największy wpływa na takie, a nie inne zakończenie?

1
/ 6

Kluczowa decyzja zapadła w grudniu

Tuż przed świętami kibice Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski dostali wielki prezent - nowym trenerem zespołu został Igor Milicić. - Podpisaliśmy półtoraroczny kontrakt i wspólnie otwieramy nowy rozdział w historii koszykówki w Ostrowie Wielkopolskim - przyznał właściciel klubu Paweł Matuszewski.

- Życie pisze różne scenariusze. Wcześniej uciekły mi dwie propozycje z zagranicy. Oferta ze Stali pojawiła się we właściwym momencie i wydawała się bardzo rozsądna - przyznał wtedy Milicić.

Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Zawodnicy przyznali, że ten poukładał rozsypane puzzle, a drużyna doznała skoku jakościowego, który zaprowadził ją po historyczne pierwsze mistrzostwo Polski oraz finał FIBA Europe Cup.

2
/ 6

Szybkie korekty w składzie

Samo przyjście Milicicia to jedno, ale szkoleniowiec dostał też szansę na korekty w składzie. Dzięki temu w "Stalówce" pojawiło się dwóch nowych graczy: Trey Kell i Mark Ogden, którzy odegrali wielką rolę w taktyce szkoleniowca.

Finalnie okazało się, że oba te ruchy były bardzo trafione. Kell zaskakiwał wszystkich swoimi postępami. Z tygodnia na tydzień, a nawet z meczu na mecz, był coraz lepszy. Kto wie, gdyby nie uraz kostki w finałach czy nie zgarnąłby statuetki MVP.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak się bawi Hubert Hurkacz. Wszystko "na luzie"

Inną ważną sprawą był wyczekiwany powrót do gry Jamesa Florence'a, który od początku był kreowany na wielkiego lidera Arged BMSlam Stali. I tak gdy w Ostrowie Wielkopolskim tych kluczowych graczy przybywało, tak w Zielonej Górze było odwrotnie.

3
/ 6

Parma bierze Ponitkę

Zastal od początku grał tak świetnie, że zawodnikami zaczęli się interesować bogacze. - Marcel Ponitka dostał ofertę życia - przyznał Łukasz Koszarek, po tym jak Marcel Ponitka zdecydował się na przenosiny do Parmy Basket Perm.

To był pierwszy cios, bo Ponitka był najlepszym defensorem i niesamowicie istotną postacią w układance Żana Tabak. Był bezcenny w wywieraniu presji, w "męczeniu" rywali i całej defensywie Zastalu.

Jak odejście komentował sam zainteresowany? - To był trudny proces, zwłaszcza, że rozgrywaliśmy wyśmienity sezon, może nawet najlepszy w historii klubu. Zawiązała się znakomita grupa ludzi, którą dowodził świetny trener Żan Tabak. To była "zastalowska rodzina" - tak to nazywaliśmy - mówił.

Jego odejście było jednak dopiero początkiem...

4
/ 6

CSKA się nie odmawia

Prawdziwa bomba dopiero wybuchła, gdy CSKA Moskwa zadzwoniło po Iffe Lundberga, bezapelacyjnie najlepszego zawodnika nie tylko Zastalu, ale i całej Energa Basket Ligi.

- Gdy mu o tym powiedzieliśmy, Iffe od razu wyraził zainteresowanie i chęć przejścia do CSKA - przyznał Arturs Kalnitis, który brał udział w transferze Duńczyka do Moskwy. - Szkoda, że rozbijamy grupę ludzi, która tak dobrze funkcjonuje - przyznał z kolei Tabak.

Na zakończenie przygody z Zastalem Lundberg dał popis gry w Suzuki Pucharze Polski, gdzie zielonogórzanie pewnie sięgnęli po triumf, a on sam został wybrany MVP.

- To zakończenie pewnego etapu. Martwię się tym, jak wypełnimy luki w składzie po odejściu Lundberga i Ponitki, by dalej rywalizować i wygrywać - już wtedy martwił się Tabak, przyznając że od połowy lutego będzie miał zupełnie nowy zespół.

5
/ 6

Dramat następcy Lundberga

Dwóch odeszło, czterech przyszło - wśród nich był grecki gwiazdor Nikos Pappas. I pierwsze występy 30-letniego obwodowego dawały nadzieję, że w dużym stopniu będzie w stanie wypełnić lukę po Lundbergu.

W swoich dwóch pierwszych meczach notował średnio 20 punktów, 6 asyst i 3 przechwyty. Swoimi zagraniami szybko zyskał sobie uznanie fanów. Wtedy jednak nastąpił dramat.

Początek meczu z Anwilem Włocławek. Druga minuta spotkania. Grek nieatakowany przez nikogo upada na parkiet i łapie się za nogę. Zerwany Achilles i długie miesiące przerwy. Okienko transferowe już zamknięte.

Zastal zostaje z potężną wyrwą na obwodzie, gdzie nie ma już Lundberga, ani Pappasa. Nie ma też Ponitki, a trzeba pamiętać, że w pierwszej części sezonu z powodu kontuzji wypadł Daniel Szymkiewicz.

6
/ 6

"Bańka" w Ostrowie

Władze PLK decydują, że najważniejsze mecze sezonu odbędą się w "bańce", czyli zamkniętym turnieju. Ta decyzja nie była jakimś zaskoczeniem, ale kolejna była już nie tyle kuriozalna, co niepoważna.

Gospodarzem "bańki" został Ostrów Wielkopolski, czyli trzecia drużyna rundy zasadniczej Arged BMSlam Stal zyskała atut własnego parkietu w dwóch kluczowych seriach walki o mistrzostwo Polski - najpierw w półfinale z drugą w rundzie zasadniczej Legią Warszawa, a potem w finale z pierwszym Enea Zastalem BC.

Prezes PLK i PZKosz Radosław Piesiewicz generalnie dziwił się, skąd pretensje. Nie widział w tym nic dziwnego. Dlaczego? Mecze w "bańce" toczyły się bez udziału publiczności, zatem w jego opinii "Stalówka" nie zyskiwała żadnego handicapu. Wszyscy jednak doskonale wiedzą, że "swoje kosze" różnice robią. I to kolosalną.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (7)
avatar
pawka
8.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
hmm
8.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trochę wspomnień z przed lat !  
avatar
-ABC-
7.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A mojego posta usunęli... bańka i kupieni sędziowie to wałek stulecia...Piesiewicz niedługo będzie siedział...to samo kraciasty... fakturki się sprawdzi  
avatar
Gekon
7.05.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przegrana w finale Zastalowi wstydu nie przynosi. Miszcz jest już wyłoniony i teraz tylko czekać jak będą bronić tytułu poza bańką.  
avatar
Anthia Anakritos
7.05.2021
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dobrze napisane. Fakty mówią same za siebie.