[tag=31426]
Dawid Tomala[/tag] w 2021 roku sprawił wielką niespodziankę, zostając mistrzem olimpijskim w chodzie na 50 kilometrów. Gdyby szedł po medal na 35 kilometrów w ramach mistrzostw świata w Eugene, też mówilibyśmy o niespodziance.
Nie tym razem. Reprezentant Polski ani przez chwilę nie był w stanie podjąć walki o medale. Był moment, gdy znajdował się blisko grupy pościgowej, ale w końcu złapał go duży kryzys i spadł w okolice trzeciej dziesiątki.
Ostatecznie przekroczył metę z czasem 2:30:47, co przełożyło się na jego nowy rekord życiowy na tym dystansie i na 19. lokatę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Muszę zapomnieć o 50 kilometrach i wrócić do treningów na 20 kilometrów, bo widać, że to się przekłada bezpośrednio. Początek był dla mnie zabójczy. Niesamowite prędkości są tu rozwijane na tych 35 kilometrach - przyznał Tomala przed kamerą TVP Sport.
- Poprawiłem życiówkę i nic mi to nie daje. Muszę jeszcze bardziej ją poprawić, jestem na to gotowy - dodał.
Nie krył też, że w pewnym momencie mocno doskwierał mu ból nogi. Był jednak zdeterminowany, aby dokończyć chód. Nie wie natomiast, czy będzie w stanie wystartować na zbliżających się mistrzostwach Europy.
Mistrzem świata w chodzie na 35 km został Matteo Stano (2:23:19). Srebro wywalczył Masatora Kawano, a brąz Perseus Karlstroem. Drugi z Polaków, Artur Brzozowski, został zdyskwalifikowany.
Czytaj także:
- Trener polskiej sztafety przerwał milczenie. "To było działanie na szkodę kadry"
- Przecież awans miała w kieszeni. Co tu się wydarzyło?