- Postaram się zrobić wszystko, co mogę, żeby awansować do finału. Wiem, że trzeba będzie uzyskać jeszcze lepszy czas, nie mogę wam obiecać wyniku 22,20 s. Przecież swoją formę szykowałam na mistrzostwa Polski. I już wybierałam bilety na wakacje do Chorwacji, gdy dowiedziałam się, że jadę na mistrzostwa świata - mówiła Kryscina Cimanouska w rozmowie z WP SportoweFakty po biegu eliminacyjnym (więcej TUTAJ).
W eliminacjach Cimanouska uzyskała wynik 22,88 s. Szybko stało się jasne, że aby w ogóle myśleć o finale, musi pobiec znacznie szybciej.
Tym bardziej, że margines błędu był minimalny. Awans uzyskiwały po dwie najlepsze zawodniczki z każdego półfinału oraz dwie z czasami.
ZOBACZ WIDEO: Polski medalista MŚ niedoceniany? "To trochę przykre"
Już w pierwszym półfinale złamana została granica 22 sekund. Wiadomo było, że Cimanouska musi poprawić swój rekord życiowy (22,75 s), jeżeli miałaby znaleźć się wśród zawodniczek z czasem.
Od samego początku Cimanouska znajdowała się z tyłu stawki. Nie była w stanie nawiązać walki z rozpędzonymi rywalkami. Uzyskała wynik 23,34 s - daleki od jej rekordu życiowego. Zajęła ostatnie miejsce w swoim biegu i pożegnała się z dalszą rywalizacją.
Po biegu Kryscina Cimanouska położyła się na bieżni i stadion opuszczała na wózku inwalidzkim. Wiele wskazuje na to, że doznała kontuzji.
Czytaj także:
- Rywalki zaskoczone działaniami Kaczmarek. "Wyglądało to dziwnie"
- "Ciężko mi przejść obojętnie". Emocjonalna reakcja Sofii Ennaoui