Najlepszy polski tyczkarz ustabilizował się na wysokościach powyżej 5,80 m. Niedawno pobił rekord kraju na otwartym stadionie (5,94 m), na ME w Berlinie pofrunął nad poprzeczką zawieszoną na 5,90 m, co przy kosmicznym poziomie konkursu dało mu niespodziewanie zaledwie czwartą lokatę.
Piotr Lisek, pomimo braku medalu, wciąż ma cel do zrealizowania - próbuje zbliżyć się lub pokonać wymarzoną barierę sześciu metrów, z którą uporał się już w hali. Tym razem wystartował w Międzyzdrojach na prestiżowym Memoriale ku pamięci Władysława Komara i Tadeusza Ślusarskiego, który tragicznie zginęli w wypadku samochodowym dokładnie przed 20 laty.
Jego najgroźniejszym rywalem byli Paweł Wojciechowski i mistrz świata z 2015 roku, Kanadyjczyk Shawnacy Barber. Cała trójka nie zawiodła.
Wojciechowski zakończył konkurs z dobrym wynikiem 5,80 m. Lisek poradził sobie z 5,85 m i przy sporej frekwencji na trybunach walczył o triumf z Barberem. Polak już w pierwszej próbie zaliczył 5,90 m i jeszcze zaostrzył apetyty na sześć metrów.
ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek: Jestem w szoku. Zrobiłem wszystko, co było możliwe
Kanadyjczyk zakończył zmagania na 5,85 m. Jedynym aktorem pozostał Lisek, który po strąceniu poprzeczki na 5,95 m poszedł na maksimum - przełożył dwa skoki na 6,00 m. Wymarzonej wysokości nie udało się jeszcze pokonać, ale 5,90 m także jest znakomitym rezultatem i jednocześnie rekordem mityngu.
Wojciechowski zajął trzecią lokatę, Robert Sobera był piąty (5,35 m).
Pamiętam między innymi sk Czytaj całość