Spór pomiędzy międzynarodową federacją lekkoatletyczną (IAAF) oraz Caster Semenyą trwa od kilku miesięcy. IAAF zajmuje się sprawą podwyższonego testosteronu w organizmach kobiet, dzięki czemu mają one biologiczną przewagę nad rywalkami. Tak jest w przypadku biegaczki z Republiki Południowej Afryki.
IAAF chce, by zawodniczki z podwyższonym poziomem testosteronu za pomocą specjalnej terapii obniżyły jego wartość do poziomu "kobiecego". W przeciwnym razie powinny startować razem z mężczyznami. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie (CAS) wciąż nie podjął decyzji w tej sprawie.
Zobacz także: Czy Caster Semenya jest kobietą? Jedno z najważniejszych przesłuchań w dziejach sportu
Semenya dąży do obalenia przepisów wprowadzonych przez IAAF. Lekkoatletyczna federacja nie zamierza jednak odpuszczać. CAS pierwotnie decyzję miał podjąć 26 marca, ale ostatecznie przesunął termin wydania wyroki w tej sprawie. Sąd czeka na to, by obie strony przedstawiły nowe materiały i dowody.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski skomentował mecz z Austrią. "Styl jest nieważny, liczy się zwycięstwo"
"Od przesłuchania w dniach 18-22 lutego, strony złożyły dodatkowe wnioski i materiały oraz zgodziły się na odroczenie wydania wyroku do końca kwietnia 2019 roku. Nie ustalono jeszcze żadnej konkretnej daty" - przekazało CAS w specjalnym oświadczeniu.
Semenya nie zgadza się z tym, że nowe regulacje IAAF obejmują jedynie średnie dystanse - od 400 do 1 500 metrów, przez co zawodniczka z RPA uważa, że zasada została skierowana przeciwko niej. Z kolei IAAF broni się, że przepisy zostały wprowadzone na podstawie badań naukowych, które pokazują, że w konkurencjach biegowych wyższy poziom testosteronu daje zawodniczką znaczną przewagę nad konkurentkami.
W sezonie są Mistrzostwa Świata...