Iga Baumgart-Witan: To był dramat. Serce mnie kłuło, gdy dowiedziałam się o wygranej z Amerykankami

Newspix / Wojciech Szubartowski/Press Focus / Na zdjęciu: Iga Baumgart-Witan
Newspix / Wojciech Szubartowski/Press Focus / Na zdjęciu: Iga Baumgart-Witan

U Igi Baumgart-Witan w ostatnim czasie radość miesza się ze smutkiem. Tak było, gdy koleżanki ze sztafety sensacyjnie pokonały Amerykanki na MŚ w Jokohamie. Tak było również, gdy jej mąż Andrzej Witan - bramkarz Bytovii - strzelił gola w Katowicach.

- Dla mnie z psychologicznego punktu widzenia to był dramat - odpowiada WP SportoweFakty Iga Baumgart-Witan zapytana o to, jak przeżywała występ Polek w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet w Jokohamie. Jej koleżanki, podopieczne Aleksandra Matusińskiego, pobiegły w sztafecie 4x400 m rewelacyjnie, pokonując głównego faworyta zawodów - Stany Zjednoczone.

Ona zaś miała dwa powody do smutku. - Po pierwsze, wróciłam z Japonii przygnębiona, z kontuzją. Po drugie, serce mnie kłuło, gdy dowiedziałam się, że koleżanki wygrały z Amerykankami beze mnie. Oczywiście chciałam, żeby wygrały, bardzo im kibicowałam, ale jednocześnie było to dla mnie bardzo przykre - dodaje mistrzyni Europy z Berlina i brązowa medalistka mistrzostw świata w Londynie (w sztafecie 4x400 m).

Zobacz także: Aniołki na Księżycu. Sztafeta, która może wszystko

Baumgart-Witan leciała do Japonii jako jedna z liderek naszej sztafety. Kilka dni przed startem dopadł ją pech na treningu. - Jeden z zawodników wbiegł przed nos Igi. Z tego powodu musiała mocno hamować i nabawiła się lekkiego naciągnięcia. To nic poważnego, ale po konsultacji z lekarzem uznaliśmy, że najbardziej bezpiecznym rozwiązaniem dla Igi będzie wycofanie jej z MŚ sztafet - mówiła w rozmowie z WP SportoweFakty Iwona Baumgart, mama i trenerka reprezentantki Polski.

[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia straciła swój największy atut. "Nie udało się zamieść problemów pod dywan"

[/color]

Bydgoszczanka miała dwutygodniową przerwę. Powoli wraca już do treningów, od kilku dni przebywa na zgrupowaniu w Zakopanem, towarzyszy jej mąż Andrzej Witan. Z jego powodu także przeżywała ostatnio huśtawkę nastrojów.

Małżonek jest bramkarzem Bytovii Bytów. W ostatnią sobotę jego drużyna walczyła w Katowicach o pozostanie w I lidze. W doliczonym czasie gry Witan udał się w pole karne GKS-u i pięknym strzałem głową zapewnił Bytovii zwycięstwo 2:1. Zwycięstwo, które... w ostatecznym rozrachunku nic jego drużynie nie dało. W rozgrywanym równolegle spotkaniu w Częstochowie Wigry Suwałki pokonały bowiem Raków 2:1 i to one cieszyły się z utrzymania. Bytovia oraz GKS Katowice spadły do II ligi.

Zobacz także: Fortuna I liga: szalony finisz sezonu

- Jak oglądałam ten jego mecz, byłam przeszczęśliwa i jednocześnie załamana. Wiadomo, jak to się skończyło. Było mi przykro patrzeć, jak on się tak bardzo cieszy, a ja już w tamtym momencie wiedziałam, że jego drużyna i tak spada - relacjonuje biegaczka.

W małżeństwie Witanów zwykle to ona jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o zainteresowanie mediów. W ostatnich dniach sytuacja się zmieniła. - Chłopaki z drużyny Andrzeja się śmieją, że jestem zazdrosna i że teraz to o nim wszędzie się mówi, a nie o mnie - mówi Baumgart-Witan, dodając ze śmiechem: - On bardziej się cieszył tym swoim golem niż wszystkimi moimi biegami! Ale wcale mu się nie dziwię.

Igę Baumgart-Witan zobaczymy na bieżni podczas dwóch czerwcowych mityngów: Memoriału Ireny Szewińskiej (12.06. w Bydgoszczy) i Memoriału Janusza Kusocińskiego (16.06. w Chorzowie). "Aniołek Matusińskiego" ma pewne obawy co do swojej formy.

- Wprowadzam się na wyższe obroty, dwa tygodnie bez biegania to niestety duża strata. Trochę się tym denerwuję, martwię się pierwszymi startami, wiem, że mogę w nich nie być w czołówce. Jednak moja trenerka mnie uspokaja, podkreśla, że nie ma co się stresować, jeżeli forma teraz nie będzie taka, jak bym sobie życzyła. Sezon jest bardzo długi, potrwa aż do października. Wrócę do swojej dyspozycji - zapowiada Baumgart-Witan.

Bardziej dołuje ją co innego. Pogoda w Zakopanem, gdzie od 20 maja trenuje bydgoszczanka. - W Zakopanem w tej chwili jest tragedia! - mówi na koniec Baumgart-Witan, mając na myśli silne opady deszczu utrzymujące się od kilku dni na Podhalu.

Źródło artykułu: