1:45,79 - w takim czasie Mateusz Borkowski pokonał 800 metrów w półfinale halowych mistrzostw Europy w Toruniu. Tym sposobem ustanowił nowy rekord życiowy i pewnie awansował do niedzielnego finału.
Ze znakomitego występu cieszył się jednak krótko. Okazało się bowiem, że został zdyskwalifikowany i dowiedział się o tym od dziennikarzy. - Co? Ale za co? Poważnie? Nie no, chyba żartujecie. Przecież tam wszystko było zgodnie z regułami - mówił (WIĘCEJ).
Według sędziów przy wyprzedzaniu Szweda Andreasa Kramera, Borkowski popełnił błąd i naraził rywala na upadek. Reprezentant Polski był wściekły, ale zapowiedział, że tak tej sprawy nie zostawi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje seksownej tenisistki
I słowa dotrzymał. Zawodnik i jego sztab odwołali się od decyzji sędziów, a Komisja Odwoławcza, po analizie całej sytuacji, przyznała rację Borkowskiemu i przywróciła go na pierwsze miejsce. Szwedzi mogą jeszcze złożyć protest, jednak wszystko wskazuje na to, że nie przyniesie on już skutku.
Tym samym w niedzielę, w finale biegu na 800 metrów, zobaczymy trzech Polaków: Borkowskiego, Patryka Dobka i Adama Kszczota. Początek o godzinie 18:25.
Czytaj także: HME Toruń 2021. Dwie Polki w finale na 800 metrów. Joanna Jóźwik i Angelika Cichocka zwyciężyły