Decyzję o zawieszeniu Brianny Rollins na pięć lat podjęła komisja dyscyplinarna Athletics Integrity Unit (niezależna organizacja do walki z dopingiem, powołana przez światową federację lekkoatletyczną). Werdykt zapadł już w kwietniu, ale dopiero teraz podano go do publicznej wiadomości.
Mistrzyni olimpijska z Rio (2016) i mistrzyni świata z Moskwy (2013) w biegu na 100 m przez płotki złamała przepisy antydopingowe. W komunikacie AIU poinformowano, że doszło do "manipulowania podczas procesu zarządzania wynikami" kontroli antydopingowej.
Za manipulowanie lub usiłowanie manipulowania jakąkolwiek częścią kontroli antydopingowej przewidziana jest kara dyskwalifikacji do lat czterech. McNeal (nazwisko panieńskie Rollins) została potraktowana ostrzej, bo już po raz drugi naruszyła przepisy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
W 2016 r. płotkarka została zawieszona na rok przez USADA (Amerykańska Agencja Antydopingowa) - za trzykrotne uniknięcie testów antydopingowych. Z tego powodu opuściła mistrzostwa świata w 2017 r. (więcej TUTAJ>>).
Amerykanka złożyła odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). W trakcie postępowania odwoławczego ma prawo startować w zawodach, dlatego 27 czerwca wystąpi w krajowych kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Tokio.
"Wciąż jestem sobą. Bardzo czysta, bardzo uczciwa i transparentna. Gdy skończą się te wszystkie ciosy, przedstawię więcej szczegółów. System jest popaprany, ale to temat na inny dzień" - pisała McNeal w lutym w mediach społecznościowych.
Jeśli kara się uprawomocni, będzie to oznaczać praktycznie koniec kariery lekkoatletki. McNeal nie mogłaby wystartować nie tylko na igrzyskach olimpijskich w Tokio (23 lipca - 8 sierpnia 2021 r.), ale także na kolejnych zawodach tej rangi - w Paryżu, w 2024 r.
Czytaj także: Polski wojownik zawieszony za doping zabrał głos. "Wziąłem go z premedytacją"
Czytaj także: Żużel. Czy to już na pewno koniec sprawy Maksyma Drabika? Dyrektor POLADA zabrał głos