25 metrów długości, 9 szerokości. To powierzchnia salki treningowej. Do tego jedna, wspólna szatnia. Jedna toaleta. Jednocześnie w takich warunkach musi trenować 70 młodych lekkoatletów klubu Stal Ostrów Wielkopolski. Klubu, który odnosi spektakularne sukcesy na ogólnopolskiej arenie.
25 medali mistrzostw Polski, do tego 22 medale ogólnopolskich imprez. Rekordy kraju, zwycięstwa w klasyfikacjach punktowych, miano najlepszego klubu w Wielkopolsce i dziewiąte miejsce w rankingu ogólnopolskim. Dla Stali 2021 rok był najlepszym w historii.
- To ewenement, że na tak małe miasto, na dodatek nieakademickie, wygraliśmy halowe mistrzostwa Polski do lat 18 nie tylko w klasyfikacji medalowej, ale także punktowej. To pokazuje, że to sukces całej grupy, a nie kilku indywidualności. A klubów, z którymi rywalizowaliśmy, było około 200 - mówi nam prezes klubu Marek Walczak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa
Zdjęcia mówią wszystko
Niestety, mimo wielkich sukcesów do tej pory nie zmieniła się ich sytuacja finansowa i infrastrukturalna. Klub, który szkoli około 200 dzieci i młodzieży, nie ma do dyspozycji odpowiedniej hali, a trenowanie na ich stadionie lekkoatletycznym grozi poważnymi kontuzjami.
- Warunki są katastrofalne. Bieżnia nie nadaje się do użytku na całej powierzchni. Meta w zasadzie nie istnieje, ale nawet w innych miejscach są wybrzuszenia, tartan wręcz się unosi i wymaga wymiany. Naszą salkę wynajmujemy od prywatnego podmiotu przez cały rok, bo na samym stadionie nie ma żadnego zaplecza - nawet toalety czy schowka na sprzęt. 25 na 9 metrów - w tym samym czasie musi na sali trenować nawet 70 zawodników - załamuje ręce Walczak.
Stal musi być zdana na pomoc urzędu miasta. Władze Ostrowa Wielkopolskiego nie uznały jednak remontu stadionu za sprawę priorytetową.
- W pewnym sensie rozumiem działania władz miasta, bo w ostatnim czasie poczynione zostały duże inwestycje - poszły ogromne pieniądze na budowę hali Arena dla koszykarzy i piłkarzy ręcznych, kilkanaście milionów złotych włożono też w obiekt żużlowy. Jako normalny obywatel chylę czoła, jednak mamy wątpliwości czy na przykład priorytetem jest budowa aquaparku, choć w mieście mamy baseny, a w pobliskich miastach, w Kaliszu czy w Krotoszynie, są już aquaparki. Dlaczego najpierw zdecydowano o przeznaczeniu pieniędzy na piłkarskie centrum treningowe, choć piłkarze rywalizują na poziomie piątej ligi? - pyta prezes Stali.
Mówi, że współpraca z miastem naprawdę układa się dobrze. - Wiem, że to polityka i nakłady przede wszystkim idą tam, gdzie jest duża oglądalność i zainteresowanie. Ale środki powinno się przeznaczać także tam, gdzie są sukcesy. To nas zabolało i dlatego się buntujemy.
Jeśli chodzi o dotacje z miasta, klub lekkoatletyczny Stal zajął pod względem przyznawanych pieniędzy siódmą lokatę.
- Zajęliśmy dziewiąte miejsce w ogólnopolskich mistrzostwach, to gigantyczny sukces. A jeśli chodzi o finansowanie z urzędu miasta, jesteśmy na siódmym miejscu. To powoduje naszą gorycz. Mówimy o szkoleniu dzieci i młodzieży, gdzie o takie wyniki jak nasze nie otarła się w naszym mieście żadna gra zespołowa. Stąd nasze pytania do władz: co jeszcze mamy zrobić?
Odpowiedź urzędu zwala z nóg
Według naszego rozmówcy pytania dotarły do urzędników. Odpowiedzi były jednak zaskakujące.
Walczak: - Miasto odpowiedziało, że wyniki sportowe nie są kryterium przyznawania środków. Jeśli jednak nie liczą się wyniki, to co? Nie widzimy tutaj logicznego uzasadnienia. A przecież im lepsze wyniki, tym większe koszty. Musimy jeździć po całej Polsce, nie tylko po województwie. Suwałki, Karpacz, Lublin. W ubiegłym roku byliśmy aż na 71 takich zawodach! Przejazdy, noclegi - to pochłania duże pieniądze. Nie potrafimy zrozumieć, że zespół, który startuje tylko w lokalnych zawodach, otrzymuje większe dotacje.
Kolejne tłumaczenie ze strony miasta było już nie tyle mało logiczne, co wręcz poddające w wątpliwość intencje urzędników.
- Przekazano nam, że istnieje regulamin urzędu miejskiego, nagrody od prezydenta miasta za sukcesy, dla samych zawodników. I wyliczono, że nasi sportowcy otrzymali w ten sposób 23 tysiące złotych. I dano do zrozumienia, że skoro zawodnicy dostali niby tak duże pieniądze, to przecież nam już nie potrzeba...
Sytuacja finansowa klubu zupełnie nie odpowiada sukcesom sportowym. W styczniu poinformowano o podniesieniu składki z 20 na 30 złotych od jednego sportowca. Według naszych informacji i tak jest to kwota kilkukrotnie niższa od tej, jaką pobierają od swoich zawodników inne kluby.
- Zrobiliśmy to z bólem serca. Naprawdę, w innych klubach te kwoty są zdecydowanie wyższe. Fajnie używać sobie frazesów, że robimy coś dla dzieci, u nas naprawdę tak jest. My na swoich wychowankach nie zarabiamy. Chcielibyśmy iść do przodu, wychować dobrych seniorów. Nie chcemy, żeby odchodzili do innych klubów, jednak najwyższe stypendium przysługujące zawodnikowi to 1000 złotych brutto. Przecież to żenujące, nawet w czwartej lidze piłkarskiej nikt nie będzie nawet grał za takie pieniądze... - rozkłada ręce prezes Stali.
Sukcesów sportowych nie byłoby żadnych, gdyby nie trenerzy. A tych przecież Stal też musi opłacać. - Trudno uwierzyć, że tacy ludzie jeszcze istnieją... Robią to tylko z pasji, o żadnych poważnych pieniądzach nie ma tutaj mowy - zapewnia nas prezes Stali.
Na pieniądze trzeba zaczekać
Co dalej? Miasto broni się, że już wiele miesięcy temu rozpoczęto procedurę mającą doprowadzić do budowy nowego obiektu, który zapewniłby lekkoatletom normalne warunki do treningów. Marzeniem Walczaka jest stadion połączony z halą i siłownią. Wydano już 280 tysięcy złotych na samą dokumentację. W 2021 roku lekkoatleci i prezes Stali usłyszeli, że pieniądze są, że rozpoczęto działania.
Walczak: - Ale już w tym roku przekazano nam, że tych pieniędzy trzeba szukać. W tej chwili trwają rozmowy w sprawie wykupu dodatkowego terenu przez miasto. Procedury jednak są długie, trwają już podobno od roku. Będzie można z tym ruszyć, jeśli rozstrzygnięta zostanie sprawa gruntów.
Co z ministerstwem sportu? Otóż szanse na dotacje z resortu są gigantyczne. Polski Związek Lekkoatletyczny jest zdania, ze przy tak znakomitych wynikach poprawa infrastruktury byłaby załatwiona bardzo szybko. Ale jest jedno "ale".
- Wiceprezes PZLA ds. inwestycji, Zbigniew Polakowski, od dawna powtarza nam, że czeka tylko na nasz wniosek. Jego zdaniem przy naszych wynikach nie ma możliwości, żebyśmy nie dostali dotacji z ministerstwa. Jednak najpierw muszą zostać załatwione sprawy formalne przez miasto.
Sprawa wręcz zatacza koło i znów lądujemy w urzędzie. WP SportoweFakty wysłały do władz Ostrowa Wielkopolskiego pytania dot. kryterium przyznawania dotacji dla klubów, warunków w jakich muszą trenować zawodnicy Stali oraz na jakim etapie znajduje się procedura budowy nowego stadionu lekkoatletycznego.
Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.