Polscy piłkarze ręczni po zwycięstwie z Algierią, w sobotę w pojedynku z Serbią mieli zwycięstwo i awans olimpijski na wyciągnięcie ręki. Jeszcze na 50 sekund przed zakończeniem meczu po stronie polskiej reprezentacji były dwie bramki przewagi i wydawało się, iż już nic nie jest w stanie odebrać jej pewnego bytu na igrzyskach. A jednak… Wicemistrzowie Europy zdołali zdobyć jeszcze dwa trafienia i ostatecznie pojedynek zakończył się podziałem punktów.
Decydująca więc była potyczka z pewnymi już awansu gospodarzami turnieju. Biało-czerwoni nie potrafili jednak w jakikolwiek sposób nawiązać walki z Hiszpanami, będąc zdecydowanie gorszym zespołem w każdym elemencie. Polacy nie radzili sobie z rozmontowaniem agresywnej obrony przeciwnika w efekcie czego popełniali wiele strat, co od razu skrzętnie wykorzystywali rywale zabójczymi kontrami. Na domiar złego sami razili nieskutecznością w ofensywie. - Spotkanie dla nas bardzo szybko się skończyło. Praktycznie po pięciu minutach było już po wszystkim. Rywale zagrali bardzo agresywnie i praktycznie pierwsza połowa zamknęła nam drogę do igrzysk. Próbowaliśmy coś jeszcze zmienić, ale bezskutecznie. Trzeba otwarcie stwierdzić, że byliśmy bezradni. Taki jest sport, że czasami kopie cię w tyłek. Tym razem zostaliśmy mocno skopani - komentuje w wywiadzie na łamach Przeglądu Sportowego szkoleniowiec kadry narodowej, Bogdan Wenta.
Biało-czerwoni w Alicante oprócz paszportów olimpijskich przegrali coś więcej. Olimpiada w Londynie miała być dla kilku polskich szczypiornistów ukoronowaniem reprezentacyjnej kariery. Teraz po porażce w kwalifikacjach wielu z nich może zdecydować się na zrezygnowanie z występów z koszulce z orzełkiem na piersi. Bogdan Wenta jest świadomy, że polską kadrę czekają spore zmiany. - Przeszliśmy ze sobą bardzo długą drogę i przyszedł czas na zmiany, na rozpoczęcie nowego okresu. Najbliższe tygodnie pokażą, w jakim zestawieniu będzie grała ta reprezentacja. Trudno bowiem wymagać, aby ktoś mając blisko czterdzieści lat wciąż biegał po boisku - przyznaje.
Sam jednak podkreśla, iż ze stanowiska szkoleniowca rezygnować nie zamierza. - Na razie nie wiem, co ze mną będzie. Poświęciłem tej pracy bardzo wiele, więc trzeba to wszystko dokładnie przemyśleć. Nie po to zaczynałem wszystko od zera, aby teraz przy niepowodzeniu powiedzieć: pas. Jestem typem, który łatwo się nie poddaje i walczy do końca - podkreśla.
Źródło: Przegląd Sportowy