Przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich Włosi podkreślali, że nie obawiają się spotkania z ostatnimi triumfatorami Ligi Światowej. Jednak już na początku w niektórych akcjach było widać, że boją się choćby polskiego bloku. Po dobrych atakach i kontrach naszych reprezentantów niepokój dopadł trenera Mauro Berruto. Czas wzięty przez tego szkoleniowca pomógł minimalnie, bo biało-czerwoni nie wstrzymywali ręki i pewnie utrzymywali trzypunktowe prowadzenie, lecz dwa asy Luigi Mastrangelo dały przewagę Włochom. Od tego momentu wynik oscylował w okolicach remisu, a gra była bardzo zacięta, ale obie drużyny nie ustrzegły się prostych błędów jak dotknięcie siatki, przejście linii końcowej przy zagrywce czy niedokładne odbicie piłki.
W miarę upływu czasu Włosi zdobyli dwa "oczka" prowadzenia, które okazały się barierą nie do pokonania dla naszych zawodników. Kluczowym elementem okazał się znowu serwis, tym razem as Michała Łaski wlał w serca włoskich kibiców trochę spokoju, gdyż set nieubłaganie zbliżał się do końca (20:17). Dobre przyjęcie w ekipie naszych rywali tylko ułatwiało im atak, a Polacy mimo starań nie potrafili im dorównać w polu serwisowym. Trudnym przeciwnikiem okazał się również czas, który w połączeniu z pewnością Włochów skarcił naszych zawodników (25:21).
W secie otwarcia igrzysk olimpijskich dla obu drużyn, w polskich szeregach było za dużo nerwowości i tremy, jednak wraz z gwizdkiem sędziego, rozpoczynającym drugą odsłonę oba te uczucia minęły. Trzypunktowe prowadzenie, uzyskane tuż przed pierwszą przerwą techniczną, wywołało we włoskich szeregach nerwowość, ale Polakom pozwoliło na odrobinę spokojniejszą grę i fantazję w rozgrywaniu akcji przez Łukasza Żygadłę. Jak ważnym elementem jest zagrywka pokazał Zbigniew Bartman, który ustalił wynik na 7:12, natomiast Bartosz Kurek zdobył punkt na 8:15. Set układał się po myśli kibiców biało-czerwonych, którzy tłumnie przybyli na trybuny brytyjskiej hali i wspierali naszą drużynę.
Na parkiecie pojawił się Samuele Papi, ikona siatkówki na Półwyspie Apenińskim, ale nawet on nie był w stanie przyczynić się do znaczącego zniwelowania strat. Przewaga Polaków rosła dzięki obronie i kontrom, ale również błędom rywali. Za dużo zepsutych ataków naszych reprezentantów ucieszyło ich rywali, ale zmartwiło trenera Anastasiego, który wziął czas (18:21). Michał Winiarski z sytuacyjnej piłki, mając czystą siatkę, zakończył atakiem tę partię.
Początek trzeciego seta był bardzo zacięty. Mimo że Włosi prowadzili jednym punktem, to Polacy odznaczali się ofiarnością w walce o każdą piłkę w obronie, brakowało im jedynie postawienia kropki nad i. Biało-czerwoni cały czas dzielnie walczyli i utrzymywali remis. Siatkarze obu drużyn nie wstrzymywali ręki przy ataku, a także przy zagrywce, ale w tym elemencie nadal przeważali Włosi. Błędy w ataku, zwłaszcza Christiana Savaniego, dały naszej reprezentacji dwa punkty prowadzenia przy schodzeniu na drugą przerwę techniczną. Był to mały bufor bezpieczeństwa, który pozwalał na spokojniejszą grę, ale przede wszystkim walkę punkt za punkt, która dawała nam wygraną (14:17). Takie scenariusze nie są jednak proste do zrealizowania, zwłaszcza gdy po drugiej stronie siatki walczy maksymalnie zmobilizowana ekipa. Przeciwnicy zdołali doprowadzić do nerwowej końcówki, ale dwa pewne ataki Winiarskiego dały nam piłkę setową. W decydującej akcji przeciw Włochom obróciła się ich główna broń, zagrywkę zepsuł bowiem Savani, dzięki czemu biało-czerwoni triumfowali w tej odsłonie.
Drużyna Azzurra była pod ścianą, a początek czwartej partii, w której dominowali Polacy, wskazywał na to, że będzie im się bardzo trudno podnieść z kolan i nawiązać wyrównaną walkę. Punktowe bloki sprawiły, że włoscy atakujący zaczęli popełniać błędy z obawy przez tym, że piłka wróci im pod nogi (3:10). Wysoka przewaga nie była równoznaczna z wygranym setem, aby szala zwycięstwa przechyliła się na naszą stronę potrzebne było utrzymanie koncentracji i skuteczności. Jednak z każdym pewnym atakiem i zagrywką nasi rywale tracili wiarę w doprowadzenie do tie-breaka.
Podopieczni Andrei Anastasiego pewnie zmierzali do zwycięstwa, którego rozmiary powiększali dzięki fatalnej postawie przeciwników. Biało-czerwoni rozgromili Włochów dzięki pewności siebie i skutecznym atakom, punktowym zagrywkom i dobrym obronom. Mecz zakończył as Bartosza Kurka.
Włochy - Polska 1:3 (25:21, 20:25, 23:25, 14:25)
Włochy: Travica, Łasko, Mastrangelo, Fei, Sawani, Zajcew, Bari (libero) oraz Giovi (libero), Parodi, Papi, Birarelli
Polska: Żygadło, Bartman, Możdżonek, Nowakowski, Kurek, Winiarski, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Jarosz
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)