Faworyt gospodarzy Andy Murray przysporzył swoim kibicom nie lada emocje. Jego rywalem był Marcos Baghdatis, który marzył o zdobyciu pierwszego medalu dla swojego kraju - Cypru. Ambitny zawodnik walczył dzielnie do samego końca, w decydującej partii był gorszy o jedno przełamanie i nie udało mu się odrobić tej straty. Mecz trwał prawie dwie godziny, a Szkot postawił kropkę nad "i" kończącym forhendem.
- Presja była dziś nieco większa. Przyjechałem tu po medal, to było moje marzenie, wszystko się dzisiaj skończyło - mówił po meczu rozczarowany Cypryjczyk. Murray w całym meczu zanotował 33 uderzenia kończące i popełnił 15 niewymuszonych błędów. Kolejnym rywalem ulubieńca publiczności w Londynie będzie Nicolás Almagro. Hiszpan w 81 minut pokonał dobrze spisującego się na wimbledońskim trawniku Steve'a Darcisa 7:5, 6:3. Zwycięzca spotkania zaserwował 14 asów.
Trudne zadanie w 1/8 finału czekało rozstawionego z numerem 2. Novaka Djokovicia. W pojedynku ex-liderów rankingu Serb pokonał Lleytona Hewitta 4:6, 7:5, 6:1, mecz był przerwany przez krótkie opady deszczu. Australijczyk w olimpijskim turnieju prezentował całkiem dobrą formę, co pokazał także podczas deblowego meczu przeciwko Agnieszce Radwańskiej i Marcinowi Matkowskiemu.
- Myślę, że Lleyton gra swój najlepszy tenis na trawie. Mam duży szacunek do niego, jest świetnym zawodnikiem. Ponownie pokazał, że jest graczem, który uwielbia grać wielkie mecze, zwłaszcza dla kraju. Wszyscy wiemy, jak wiele wysiłku wkłada w grę w Pucharze Davisa, kiedy zakłada koszulkę reprezentacji - nie szczędził pochwał swojemu rywalowi Djoković. Pytany o formę na igrzyskach Hewitt odpowiedział: - To było wspaniałe. Odpowiednio się przygotowałem, to wszystko. Po raz kolejny na kortach Wimbledonu przegrałem ze świetnym graczem. Tenisiści grali przeciwko sobie po raz drugi w tym sezonie. - Chyba zmusiłem Djokovicia to większego wysiłku niż podczas Australian Open. Był to oczywiście trochę inny mecz, bo rozgrywany do dwóch wygranych setów, ale grałem znakomicie przez pewną część tego spotkania - mówił po meczu Australijczyk. Kolejnym rywalem Djokovicia będzie Jo-Wilfried Tsonga, który wyeliminował w Feliciano Lópeza. - To będzie wielki mecz z Novakiem, ale będzie jak zawsze - muszę wygrać dla siebie i dla mojego kraju - powiedział Francuz.
Roger Federer nie miał do końca udanego dnia. Udało mu się w grze pojedynczej awansować do ćwierćfinału, lider światowego rankingu pokonał Denisa Istomina 7:5, 6:3. Potrzebował do tego aż 81 minut. - Było ciężko, pierwszy set był bardzo trudny. Byłem zadowolony ze sposobu w jaki udało mu się odwrócić jego losy. W drugiej partii wyciągnąłem wnioski i poszło już łatwiej - powiedział Federer, który w ćwierćfinale zmierzy się ze znakomicie serwującym Johnem Isnerem.
Grający ze Stanislasem Wawrinką w duecie Federer nie obroni złotego medalu z Pekinu. Szwajcarzy przegrali z Jonathanem Erlichem i Andy Ramem 6:1, 6:7(5), 3:6. - Jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie każdego dnia pokonuje się numer jeden na świecie, najlepszego gracza w historii - powiedział po meczu Ram. - To naprawdę świetne, ale do celu jest jeszcze długa droga, po to tu przyjechaliśmy. Pokonanie Federera jest jednak bardzo ekscytujące.
Rozstawiony z numerem 8. Juan Martín del Potro pokonał Francuza Gillesa Simona 6:1, 4:6, 6:3. Mecz trwał 111 minut, w trakcie których Argentyńczyk odnotował 68 procent skuteczności pierwszego podania, co było z jednym czynników, które przesądziły o jego zwycięstwie. - Grałem dziś naprawdę dobrze, ale mój rywal również. To niesamowite móc tu grać - mówił po meczu zwycięzca.
- Del Potro skutecznie serwował. Było ciężko, rzadko się mylił w wymianach zza linii końcowej. Za każdym razem, kiedy zaczynałem grać mój najlepszy tenis, czułem, że mogę wygrać. Później popełniałem kilka prostych błędów, a on w końcu mnie przełamywał - komentował po meczu Simon. Kolejnym rywalem argentyńskiego tenisisty z Tandil będzie Kei Nishikori. Japończyk dość niespodziewanie wyeliminował Davida Ferrera. Szczególnie zaskakujący był pierwszy set przegrany przez Hiszpana do zera. W drugim zwyciężył do trzech, by w decydującej partii ulec tenisiście z Kraju Kwitnącej Wiśni do czterech.
W turnieju olimpijskim padł kolejny rekord. Marcelo Melo i Bruno Soares pokonali Tomáša Berdycha i Radka Štěpánka 1:6, 6:4, 24:22. Mecz trwał cztery godziny i 21 minut, rozpoczął się we wtorek i został przerwany przy stanie 18:18 w decydującej partii. - Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie trudny, ale nie aż tak! Atmosfera była świetna, to był wielki mecz, zwłaszcza, że wygraliśmy - mówił po meczu Melo.
Było to najdłuższe deblowe spotkanie w historii pod względem liczby gemów - 63 oraz czasu trwania decydującego seta, który trwał trzy godziny i jedenaście minut.
Program i wyniki olimpijskiego turnieju tenisowego mężczyzn