Marcin Prus: Niech się dziwią!

Były znakomity siatkarz reprezentacji Polski opowiada o występach Fijałka i Prudla podczas igrzysk a także o własnych przygodach z plażówką

Karierę reprezentanta Polski przerwały kontuzje, jednak Prus szybko odnalazł swoje miejsce w życiu o czym sam opowiada. - Zajmuję się powadzeniem własnej działalności gospodarczej, jestem handlowcem. Ostatnio zrobiłem też papiery trenerskie, przy okazji organizujemy turnieje plażówki takie jak chociażby jak Plaża Open. Jestem też dziennikarzem radiowym w Radiu Park w Kędzierzynie-Koźlu, jeżdżę za siatkarzami Zaksy, komentując wydarzenia z boisk PlusLigi. Zatem jest co robić - podsumowuje.

Mimo, iż Prus największe sukcesy świętował w halowej odmianie siatkówki, jak się okazuje, sporo łączy go z plażówką. - Szczerze powiedziawszy, cała pasja siatkówką plażową rozpoczęła z pierwszą edycją Beach Ball Tour, kiedy razem z śp. Maćkiem Olszewskim, moim przyjacielem, graliśmy właśnie razem. Trafiło się tak, że udało się dojść do finału i niestety przegraliśmy z moim bratem i z Krzysiem Guzowskim którzy byli w tym momencie od nas lepsi. Natomiast sentyment do siatkówki plażowej pozostał, do pięknych kobiet, ubranych w skąpe stroje, do fascynacji danym klimatem, do piasku, do tym podobnych rzeczy. Zawsze mnie do tego ciągnęło. Potem jednak pociągnęło mnie do 'halówki', gdzie poświęciłem całe swoje życie - wspomina siatkarz.

Marcin Prus wskazuje siebie na zdjęciu
Marcin Prus wskazuje siebie na zdjęciu

Mimo wielu lat, które upłynęło od ostatnich gier w turniejach plażowych w wykonaniu Prusa, jednak z zainteresowaniem oglądał zmagania w Londynie reprezentantów Polski w tej dyscyplinie. - Bardzo szkoda, że nie wykorzystali nadarzającej się szansy, bardzo niewiele brakowało do osiągnięcia kolejnego sukcesu, czyli pokonania świetnej pary z plażówki, tym bardziej, że wystarczyło zaserwować asa serwisowego. Jakże dużo i mało zarazem, ale tak niewiele brakowało i świat dla nich byłby zupełnie inny, poczuli by się bardzo, bardzo mocno, pokonując w zasadzie dwie najmocniejsze pary światowego formatu. Szkoda, że się nie udało. Szkoda, że pewnego rodzaju etapy życia igrzysk olimpijskich się kończą, no ale za cztery lata kolejne igrzyska, więc miejmy nadzieję, że będą również szanse na to, by kolejne medale wywalczyć - żałuje kolegów były kadrowicz.

Były środkowy reprezentacji Polski miał zawsze jedno marzenie o którym opowiada. - Szczerze chłopakom zazdroszczę, bo zawsze chciałem zagrać na igrzyskach i nigdy mi się to nie udało. Natomiast gratuluję im także, że zdobyli w sobie tyle możliwości i tyle werwy, by walczyć z najlepszymi. Wszyscy doskonale wiemy, jakie mieli przecież problemy. Natomiast zespoły reprezentacji mają to do siebie, że walczą. Bardzo dobra para, która pokazuje się coraz lepiej na salonach plażówki, tym bardziej, że panowie są ze sobą zgrani, to widać, uzupełniają się wzajemnie na boisku. Szkoda, że nie zdobyli medalu, miejmy jednak nadzieję, iż w kolejnych turniejach nasi siatkarze będą pokazywali się z takiej właśnie strony. Gorąco wierzę w to, jak większość społeczeństwa, że jak ten Adam Małysz oddawał kolejne, dalekie skoki, to mam taką nadzieję, iż kolejny występ polskiej reprezentacji będzie przybliżał ich do tego, aby można było myśleć o miejscach wyższych w światowym rankingu, aż w końcu stanąć na światowym podium. Wierzę gorąco też w to, że nasi siatkarze, którzy grają przecież bardzo dobrze, pokazują tą siatkówkę, którą wszyscy chcą oglądać. A widać, że można pokonywać te najlepsze pary albo walczyć z nimi się jak równy z równym, mając piłki, które ważą o losach meczów - ocenia możliwości polskich zawodników.

Po wygranej Mariusza Prudla z Grzegorzem Fijałkiem nad parą Jacob Gibb - Sean Rosenthal, w Ameryce nastąpiło zdziwienie, iż w Polsce mamy siatkówkę plażową i mamy także plaże. - Niech przyjadą na nasze plaże, jakiekolwiek! Niech się dziwią! Amerykanie nie do końca wiedzą, że Polska leży w środku Europy. Różne rzeczy Amerykanie twierdzą o Polsce i ich postrzeganie naszego kraju nie do końca pokrywa się z rzeczywistością - z humorem kończy Prus.

Źródło artykułu: