Cztery lata dyskwalifikacji Kamili Walijewej - taką decyzję podjął w poniedziałek 29 stycznia Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS).
Kara rosyjskiej łyżwiarki figurowej naliczana jest od grudnia 2021 roku. To efekt głośnego skandalu, który wybuchł na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
W organizmie 15-letniej wówczas Rosjanki odkryto trimetazydynę. Substancję, która zwiększa wydolność. RUSADA walczyła o swoją zawodniczkę, argumentując, że środek został przyjęty przypadkowo. Nic to nie dało.
Więcej na temat decyzji CAS przeczytasz tutaj -->> Jej sprawą żył cały świat. Jest oficjalna decyzja ws. Rosjanki
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
I w Rosji natychmiast po ogłoszeniu decyzji rozpętała się burza. - To po prostu niesprawiedliwa decyzja w stosunku do Kamili. Ludzie, którzy ją podjęli, będą mieli duże kłopoty w życiu - wypaliła legendarna trenerka Tatiana Tarasowa cytowana przez sports.ru. - Uwierz mi. Niech poczekają. To niesamowita niesprawiedliwość wobec dziecka.
Potem były już tylko mocniejsze słowa. - Niech ich diabli. Parszywe, brudne świnie. Wyładowują całą złość wobec naszego kraju na małej dziewczynce - dodała. - Złoczyńcy i bezprawni ludzie.
Tarasowa dodała, że Walijewa w Rosji będzie mogła występować normalnie, a od decyzji należy się odwołać. - Musimy walczyć z szumowinami, stosując własne metody - zakończyła.
Dmitrij Pieskow, sekretarz prasowy Władimira Putina, nie ma wątpliwości, że decyzja ma podłoże polityczne. - Oczywiście nie zgadzamy się z tym... Z mojego punktu widzenia jest to oczywiście decyzja upolityczniona - przyznał.
- Jeśli istnieją jakiekolwiek mechanizmy odwoławcze, to oczywiście należy je wykorzystać. Musimy do końca chronić interesy naszych sportowców - dodał.
Zobacz także:
Białorusinka czeka na polski paszport. Zostanie naszą nową gwiazdą?
Na ten mecz będzie patrzył cały świat. Polka wyróżniona