Mówią na niego "Usain Bolt maratonu". Eliud Kipchoge dokona niemożliwego?

Już tylko godziny dzielą nas od próby bicia rekordu w maratonie. Trzech śmiałków postara się złamać magiczną granicę dwóch godzin. Największe szanse przyznawane są kenijskiemu dominatorowi. - Jestem przekonany, że to zrobię - zapewnia Eliud Kipchoge.

Michał Fabian
Michał Fabian
PAP/EPA / DIEGO AZUBEL

Świat lekkoatletyki wstrzymuje oddech przed wydarzeniem zaplanowanym na najbliższy weekend na Autodromo Nazionale di Monza. Na torze wyścigowym pod Mediolanem trzech znakomitych biegaczy długodystansowych - Kenijczyk Eliud Kipchoge, Etiopczyk Lelisa Desisa i Erytrejczyk Zersenay Tadese - podejmie próbę przebiegnięcia maratonu (42,195 km) poniżej dwóch godzin. Będą mieli do pomocy 18 zmieniających się pacemakerów, którzy nie tylko podyktują im tempo, ale także osłonią ich przed wiatrem. Tak w skrócie przedstawia się projekt "Breaking2", za którym stoi amerykański koncern Nike. Jego finał ma odbyć się 6 maja, a początek biegu planowany jest na godz. 5.45. To właśnie w sobotni poranek na Monzy panować mają idealne warunki.

Złamanie dwóch godzin wydaje się zadaniem tak ambitnym, że aż nierealnym. Do urwania z obecnego rekordu - należącego do Dennisa Kimetto (2:02:57, w 2014 r. w Berlinie) - są niespełna trzy minuty. Eksperci dają zawodnikom niewielkie szanse na powodzenie, panuje także zgodność co do innej kwestii. Jeśli ktoś miałby dokonać niemożliwego, to tylko Eliud Kipchoge. Człowiek nazywany "Usainem Boltem maratonu". Wygrywający niemal wszystkie zawody, odkąd zdecydował się skupić na "królewskim dystansie".

Sensacyjny 18-latek

Kibice usłyszeli o nim po raz pierwszy w 2003 r. Po zwycięstwie na mistrzostwach świata juniorów w przełajach szerzej nieznany Kenijczyk znalazł się w reprezentacji na mistrzostwa świata. Na stadionie w Paryżu Kipchoge stoczył porywający bój w biegu na 5000 m z dwoma faworytami - Marokańczykiem Hichamem El Guerroujem i Etiopczykiem Kenenisą Bekele. Z tym pierwszym walczył do końca o złoto, wygrał o 0,04 s.


Rok później - na igrzyskach w Atenach - faworyci wzięli rewanż. Wygrał El Guerrouj, drugi był Bekele, a Kipchoge musiał zadowolić się brązowym medalem. Na bieżni Kenijczyk wywalczył jeszcze dwa srebrne medale na wielkich imprezach - również na 5000 m. Podczas mistrzostw świata w Osace (2007) uległ tylko rodakowi reprezentującemu barwy USA, Bernardowi Lagatowi. Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie (2008) do ostatniego okrążenia dotrzymywał kroku Bekele. Później jednak Etiopczyk przyspieszył, na co Kipchoge nie znalazł odpowiedzi.

Kolejne lata dla Kenijczyka nie były tak udane. Nie stawał na podium MŚ, nie zakwalifikował się także na kolejne igrzyska - w Londynie. W rezultacie zdecydował się na radykalną zmianę. Postanowił skupić się na biegach ulicznych. We wrześniu 2012 r. zadebiutował w półmaratonie (21,0975 km), zajął trzecie miejsce w silnie obsadzonych zawodach w Lille (z czasem 59:25).

Z kolei w 2013 r. afrykańska gwiazda biegów rozpoczęła karierę maratońską. Z przytupem, bo już w pierwszym starcie odniósł zdecydowane zwycięstwo. W Hamburgu uzyskał wynik 2:05:30, który musiał budzić respekt. W tym samym roku pobiegł ponownie w Niemczech. Podczas maratonu berlińskiego poprawił "życiówkę" (2:04:05), ale uległ Wilsonowi Kipsangowi, który tego dnia mknął po rekord świata (2:03:23, rok później poprawiony przez Kimetto).

Wygrał nawet z... wysuniętymi wkładkami

Jak się później okazało, był to jeden, jedyny bieg maratoński Kipchoge, w którym nie odniósł zwycięstwa. Później bowiem rozpoczęła się jego fantastyczna passa. W 2014 r. wygrywał w Rotterdamie i w Chicago, w 2015 r. w Londynie i w Berlinie, zaś w 2016 r. ponownie w Londynie (z fantastycznym czasem 2:03:05, zaledwie o osiem sekund gorszym od rekordu świata Kimetto), a także na igrzyskach olimpijskich w Rio. Jego bilans to: 8 startów, 7 zwycięstw i jedno drugie miejsce. Niesamowity!

Maratończykom - nawet tym z absolutnego topu - przytrafiają się słabsze momenty. Haile Gebrselassie kilka razy nie ukończył biegu. Niedawno podczas maratonu w Dubaju Bekele miał zmierzyć się z rekordem świata, ale zszedł z trasy po 22 km. Tymczasem Kipchoge w dotychczasowych startach był niczym dobrze zaprogramowana maszyna - zawsze walczył o zwycięstwo, przeważnie wygrywał.

- Odpowiedział na wszystkie wyzwania, nawet jeśli czasem coś w trakcie biegu poszło nie tak. Być może Kipchoge jest "Usainem Boltem maratonu" i utrzyma się na szczycie dłużej niż ktokolwiek inny - pisał portal letsrun.com. Wspomnianych kłopotów w trakcie biegu Kipchoge doświadczył w 2015 r. w Berlinie. Aż trudno w to uwierzyć, ale większą część dystansu pokonał z... wystającymi z butów wkładkami.


- Od pierwszych kilometrów miałem problemy z butami. Ale nie było czasu, by wyciągnąć wkładki. Na lewej stopie mam pęcherze, paluch jest rozcięty, pojawiło się sporo krwi. Niemniej jednak jestem bardzo szczęśliwy z wygranej - Kipchoge nie użalał się nad sobą.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., KTO JEST MENTOREM DLA GWIAZDY MARATONU I JAKIE ZNACZENIE DLA KIPCHOGE MA PREMIA FINANSOWA ZA ZŁAMANIE DWÓCH GODZIN.

Co zrobi Eliud Kipchoge podczas próby bicia rekordu na torze Monza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×