W piątek Piotr Suchenia osiągnął kolejny sukces w swojej karierze, tym razem wygrywając Antarctic Ice Marathon, jeden z najtrudniejszych maratonów na świecie.
Niestety, kilka godzin później w okolicy obozu, gdzie znajdowali się zawodnicy, pojawiła się zamieć śnieżna. Potężny wiatr zniszczył ponoć namioty, jednak nikt nie ucierpiał. Pogoda zepsuła się jednak na tyle, że uczestnicy maratonu zostali uwięzieni na Antarktydzie.
"Udało mi się porozmawiać z mężem. Jest cały i zdrowy, ale to nie jest już zabawa" - przekazała jego małżonka, Iwona Suchenia.
Na szczęście Polak oraz inni zawodnicy przebywają już w bezpieczniejszym miejscu. We wtorek samolot zabrał ich do Chile, gdzie szczęśliwie wylądował.
"Wylądowałem! dziękuje wszystkim za gratulacje i trzymanie mocno kciuków" - przekazał nasz rodak na Facebooku.
Przypomnijmy, że Polak dystans 42,195 km przebiegł w czasie 3:49.18. Jak znakomity był to wynik niech świadczy fakt, że na mecie miał blisko pół godziny przewagi nad Australijczykiem Isaackiem Thyerem.
Na ósmym miejscu rywalizację zakończył Marcin Asłanowicz, 11. był Alan Kowalczyk, a 31. Tomasz Maślanka.
ZOBACZ WIDEO: "Piłka z góry". Koszmar Wisły. "Zainwestować może tylko ktoś, kto nie zna całej prawdy"