"Polska zaczyna być krajem absurdu". Były wojownik KSW oburzony galą Clout MMA

- Gala freakowa znów dotyka dna - powiedział nam Piotr Strus. Zawodnik oraz trener w stanowczy sposób wypowiedział się o pomyśle organizatorów Clout MMA 2, aby zestawić ze sobą Nikitę Alokin z matką swojego byłego chłopaka Małgorzatą Zwierzyńską.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Gosia Magical i Nikita podczas face to face Twitter / Clout MMA / Na zdjęciu: Gosia Magical i Nikita podczas face to face
To jedno z najbardziej kontrowersyjnych zestawień w historii polskich freak fightów. W sobotę (28 października) na gali Clout MMA 2 w Płocku zmierzą się Nikita Alokin i 50-letnia Małgorzata Zwierzyńska, a więc matka byłego chłopaka influencerki.

Wywołało to gigantyczne poruszenie. Od gali odciął się już Orlen, czyli sponsor tytularny hali w Płocku. Swój patronat wycofał także dziennik "Super Express".

- Granica żenady została dawno przekroczona i zbliżamy się w stronę przepaści - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Wojciech Kardyś, ekspert ds. komunikacji internetowej i social media (całą rozmowę przeczytasz TUTAJ).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wkrótce skończy 47 lat. Jedno u "Pudziana" się nie zmienia

Był przeciwnikiem freak fightów


Podobnego zdania jest zawodnik i trener mieszanych sztuk walki Piotr Strus, który w trakcie swojej kariery stoczył łącznie 26 pojedynków (15-8-2, 1 NC).

- Teraz znowu gala freakowa dotyka dna - skomentował w rozmowie z naszym portalem. - Trzeba to powiedzieć wprost. Szukanie na siłę takich zestawień, gdzie w jednej walce spotyka się mama chłopaka, jakiegoś influencera z jego byłą dziewczyną, to jest mocna przesada. Nie mówiąc już o tym, że jest to starsza kobieta i dwudziestolatka. Jest to po prostu bardzo patologiczne - dodał.

35-latek przyznał, że na początku występował jako przeciwnik gal freakowych. Gdy te zaczynały pojawiać się w Polsce, otrzymał propozycję trenowania jednego z patoyoutuberów. - Taka osoba przyszła do mnie i nie wytrzymała rozgrzewki, mówiąc, że w ogóle nie będzie ciężko trenować. To się kłóciło z moim podejściem do sportu zawodowego i bycia zawodnikiem - wyjaśnił.

Zatarta granica


Jego punkt widzenia zmienił się, gdy rozpoczął współpracę z Natalią "Natsu" Karczmarczyk. Ta stoczyła ostatecznie trzy walki - dwie z Lexy Chaplin i jedną z Agatą Fąk.

- To dziewczyna, która chciała ciężko trenować. Zależało jej na tym, żeby tych walk nie przegrywać. Może nie to, że chciała być zawodową zawodniczką, ale wiedziała, że jest influencerką, która idzie do oktagonu i chciała wykonać ciężką pracę, żeby pokazać się z dobrej strony. Bliżej sportowca niż freaka - tłumaczył nasz rozmówca.

Ze względu na to, że w galach freakowych zaczęli występować również zawodowcy bądź zawodnicy z przeszłością w dużych organizacjach, zatarła się granica pomiędzy wydarzeniami sportowymi a freakowymi. Zestawienie "Nikity" z "Gochą" może mieć zatem negatywny wpływ na całą dyscyplinę.

Negatywny wpływ na MMA


- Nasz świat stanął znowu trochę na głowie, bo na początku większość, tak jak ja, się sprzeciwiała. Teraz niektórzy zawodnicy prezentują sobą całkiem niezły poziom, jak chociażby Jakub Nowaczkiewicz, gdzie przy cięższych treningach i większym zaangażowaniu mogłoby się okazać, że dostałby angaż w jednej z polskich organizacji i wiadomo, ściągnąłby kibiców - skomentował Piotr Strus.

- Zostaliśmy zaszufladkowani w jednej kategorii, że są to jakieś walki w klatce. Przez to, że zawodnicy jak Norman Parke, Borys Mańkowski, Daniel Omielańczuk, Damian Janikowski występują na galach postrzeganych jako freak fightowych, to ta granica mocno się zaciera. Za chwilę my, zawodnicy, którzy poświęcili całe swoje życie i bardzo ciężko pracują, dostaną rykoszetem, że będziemy w tej samej kategorii co organizacja, która zrobiła jakąś patologiczną walkę, która nie powinna mieć miejsca - dodał.

Nasz rozmówca uważa, że tego typu walki jak ta "Nikity" z "Gochą" powinny zostać potępione i nie powinny w ogóle się odbywać. Odnotujmy, że w karcie znalazły się także pojedynki z udziałem takich zawodników jak Albert Sosnowski czy Daniel Omielańczuk.

- Nie mówię, że taka organizacja jak KSW dostanie rykoszetem, bo oni mają swoją markę. Myślę, że oni nawet się śmieją z tego, jak można aż tak bezsensowne zestawienie zrobić. Polska zaczyna być krajem absurdu, a jeżeli taka walka by się sprzedała, to ja się podpisuję pod tym dwustukrotnie, że Polska schodzi na dno - zakończył 35-latek.

Czytaj także:
Potężne kontrowersje ws. Clout MMA 2. Mamy stanowisko Orlenu
"To jest obrzydliwe". Dziennikarz TVP Sport nie wytrzymał ws. freak fightów

Czy tego typu walki powinny zostać zakazane?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×