Po raz ostatni Artura Szpilkę w oktagonie oglądaliśmy podczas gali KSW 83. Wówczas jego przeciwnikiem był Mariusz Pudzianowski. Mimo że były strongman był faworytem tego pojedynku, to ostatecznie musiał uznać wyższość przeciwnika.
Szpilka zwyciężył przez techniczny nokaut w drugiej rundzie. Tym samym zanotował drugie zwycięstwo w największej organizacji MMA na świecie, a trzecie ogólnie, bo w międzyczasie były bokser wystąpił na freakfightowej gali High League 4 i z uwagi na kontuzję pokonał Denisa Załęckiego.
Później przez problemy zdrowotne "Szpila" miał długi rozbrat z zawodowym sportem. Ostatecznie jego powrót zaplanowano na galę KSW 94. W main evencie tego wydarzenia umieszczono pojedynek 35-latka z innym niepokonanym zawodnikiem w MMA, a mianowicie Arkadiuszem Wrzoskiem.
Szpilka postarał się, by o jego powrocie zrobiło się głośno. W momencie, gdy doszło do oficjalnej ceremonii otwarcia gali i przedstawienia zawodników, były bokser przebywał... w komorze, która przypominała trumnę.
Leżący w niej 35-latek miał na sobie maskę tlenową. Oprócz tego na jego częściach ciała przymocowano elektrody. W ten sposób "Szpila" chciał przekazać, że został wybudzony i wrócił do KSW po długiej przerwie. Trzeba przyznać, że był w tym bardzo oryginalny i mocno zadziwił zgromadzoną publiczność w Ergo Arenie.
Przeczytaj także:
Powrót KSW do Łodzi. Epickie starcie o mistrzostwo wagi średniej
Wielka przemiana Artura Szpilki. "Walka z samym sobą trwa"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 43-letnia legenda błyszczała na gali w Nowym Jorku