Niezwykle doświadczony "El Nino", czyli Gilbert Melendez, w swojej karierze walczył między innymi dla Pride i Strikeforce, gdzie posiadał pas mistrzowski. Po wchłonięciu zawodników organizacji z San Jose przez UFC, Melendez powalczył o pas Ultimate Fighting Championship z Bensonem Hendersonem. Po wyrównanej walce zwyciężył "Smooth".
Po porażce z Hendersonem, "El Nino" stoczył pojedynek podczas UFC 166. Po niezwykle emocjonującym trzyrundowym starciu z Diegiem Sanchezem 32-letni Melendez mógł dopisać kolejne zwycięstwo do swojego okazałego rekordu.
Po wygranej z "The Dreamem" Kalifornijczyk miał pojawić się w oktagonie na UFC 170, które odbędzie się już 22 lutego. Ostatecznie jego pojedynek z Khabibem Nurmagomedovem został anulowany.
Powodem były kłopoty kontraktowe z UFC byłego mistrza Strikeforce. Okazuje się, że Melendez postanowił poszukać nowego "domu". - Gdy tylko zostałem wolnym agentem, poprosiłem moich managerów, żeby skontaktowali się z Bellatorem. Bjorn Rebney złożył mi niesamowitą ofertę, która w pełni zaspokaja moje oczekiwania - napisał na Twitterze zawodnik klupu Skrap Pack.
Istnieje szansa, żeby Gilbert Melendez wciąż pozostał zawodnikiem organizacji Dany White'a. Jedynym powodem, które UFC musi spełnić, jest wyrównanie oferty konkurencyjnej federacji. O to będzie jednak bardzo ciężko, ponieważ Bellator ma duże plany odnośnie 31-latka. - Kontrakt z Melendezem zawiera wiele możliwości, również tych marketingowych, poza sceną. Całość odpowiadająca specyfice Gilberta. Kluczem tej umowy jest budowanie marki Gilberta Melendeza, a nie marki Bellatora lub Bjorna Rebneya. Liczą się marki zawodników. Skupiliśmy się na rozmowie z Gilem i z jego zespołem. Dyskutowaliśmy o tym, jak naciskamy na różne środki do budowy marki "El Nino" i to właśnie było to, co doprowadziło to porozumienia i scalenia wszystkiego - powiedział szef Bellatora, Bjorn Rebney.
Melendez miałby być wzmocnieniem dla silnie obsadzonej w BFC wagi lekkiej, w której walczą między innymi Eddie Alvarez, Michael Chandler, a także Polak, Marcin Held.
Rebney zapewnia jednak, że jego organizacja interesuje się nie tylko jednym z najmocniejszych "lekkich" na świecie. - Nadal będziemy podpisywać kontrakty z najlepszymi zawodnikami. Niezależnie czy są z brazylijskich faweli, z zamarzniętej tundry, czy z Syberii, albo walczą dla UFC. Taka jest misja. Zawodnicy są tymi, którzy napędzają PPV i wyniki oglądalności telewizji kablowych. Nie napędzisz rankingów promując mnie czy Bellator. Promowanie zawodników powinno być pierwsze i najważniejsze - tłumaczy swoją politykę szef jednej z najlepszych organizacji MMA na świecie.
Już teraz w Bellatorze oglądamy dawne kluczowe postacie UFC, takie jak Cheick Kongo, Quinton Jackson, a wciąż ważny kontrakt posiada Tito Ortiz.