Myślę, że wygrałem tę walkę - rozmowa z Abu Azaitarem, zawodnikiem KSW

Abu Azaitar pokazał się na gali KSW 27 z bardzo dobrej strony. Wielu ekspertów twierdzi, że wygrał walkę z Piotrem Strusem, a remis jest rezultatem krzywdzącym. Takiego też zdania jest Azaitar.

Arkadiusz Pawłowski
Arkadiusz Pawłowski

Arkadiusz Pawłowski: Stoczyłeś bardzo dobrą walkę z solidnym przeciwnikiem. Co sądzisz o swoim rywalu?

Abu Azaitar: - Przede wszystkim myślę, że wygrałem ten pojedynek. Przeciwnik był bardzo pasywny, cały czas szukał okazji do klinczowania. Zadawał tylko pojedyncze, rwane ciosy ręką, jeden czy drugi low kick... Ja zrobiłem o wiele więcej, uderzyłem go kilka razy całkiem mocno. Za każdym razem kiedy przymierzałem się do mocniejszego ciosu, szukał klinczu. Pierwszą rundę zdecydowanie wygrałem, w drugiej rywal tylko klinczował i hasał po klatce, a ja uderzałem i zbierałem punkty. Próbował zadawać pojedyncze ciosy czy kopniaki, ale nic z tego nie wynikało. W trzeciej rundzie niewiele się działo, nie było niebezpieczeństwa, zagrożenia, ja trafiłem go raz, on trafił mnie raz. Muszę obejrzeć nagranie z walki i wtedy będę mógł powiedzieć więcej.
Czy jest trudniej walczyć na obcym terenie z reprezentantem gospodarzy?

- Nie, to nie jest żadne utrudnienie. Jesteśmy profesjonalistami i nie możemy tak na to patrzeć, trzeba robić swoje.

Czyli nie uważasz, że sędziowie w mniejszy lub większy sposób pomagają zawodnikom ze swojego kraju?

- Nie, bo zarówno federacja jak i ludzie z nią powiązani to profesjonaliści. Muszę poczekać na materiał video z walki i wtedy będę w stanie powiedzieć coś więcej.

Jakie były twoje założenia taktyczne na tę walkę i czy udało się je zrealizować?

- Rywal przegrał swoją poprzednią walkę, więc musiał ze mną wygrać, bo miał zbyt wiele do stracenia, gdyby mu się nie udało. Nie mógł zostawić żadnych wątpliwości czy liczyć na łut szczęścia. Powinien zrobić więcej, gromadzić punkty, ale nie zrobił prawie nic. Czekał, coś tam próbował, wyprowadzał pojedyncze ciosy, low kicki, ale nie zrobił nic, żeby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść. Próba ciosu i klincz, próba ciosu i klincz, to była jego taktyka. W taki sposób się nie wygra, tyle mogę powiedzieć.

Jak ci się walczyło w klatce? Wolisz ją od ringu?

- Nie jest to dla mnie specjalnie ważne, ale chyba wolę klatkę. Momentami są problemy, kiedy mata nasiąknie potem i staje się śliska, ale klatka jest naprawdę dobra, wysokiej klasy. Widowisko jest ciekawsze i czuję się dobrze w takim otoczeniu.

Wielu zawodników twierdzi, że KSW to jedna z topowych federacji MMA na świecie jeśli chodzi o poziom produkcji telewizyjnej jak i traktowania zawodników. A jak tobie współpracuje się z polską federacją?

- Jak dla mnie KSW jest jedną z najlepszych federacji w Europie i na świecie. Byłem tu już wcześniej i zawsze było super. Pracują tu dobrzy ludzie, którzy ciężko harują na sukces. Być tutaj i walczyć dla KSW to fenomenalna sprawa. Wszystko jest doskonale zorganizowane, czy to hotele, czy to jedzenie, transport, zaplecze treningowe, wszystkie te rzeczy, których na pierwszy rzut oka nie widać. Niektórzy mówią, że najlepsze na świecie jest UFC. KSW to ta sama liga. Byłem na galach UFC i naprawdę nie widać wielkiej różnicy, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w KSW jest lepiej. Byłem na wielu galach i mam porównanie. Nie będę teraz mówił, że UFC jest słabe, ale KSW jest na podobnym wysokim poziomie. Walcząc tutaj spełniam marzenia.

Twoim priorytetem jest teraz walka rewanżowa z Piotrem Strusem. Jakie inne cele stawiasz przed sobą w KSW i MMA ogólnie?

- Moją karierą operuje mój menedżer. Nie wiem co będę robił jutro. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×