34 
Grudniowa gala KSW 41 przeszła już do historii. W pamięci kibiców zostanie głównie afera po walce Tomasza Oświecińskiego z Pawłem Mikołajuwem. Aktor po zwycięstwie nad raperem wyzwał na pojedynek Artura Szpilkę. Po chwili pięściarz wtargnął do klatki i uderzył 45-latka, który był wykończony po starciu z "Popkiem".
Na "Szpilę" spadła wielka fala krytyki ze strony kibiców i ekspertów. Pięściarz z Wieliczki długo nie chciał przyznać, że źle zrobił. To dociera do niego dopiero teraz. 28-latek uświadomił to sobie, gdy zaczęli do niego pisać rodzice, których dzieci widziały całe zdarzenie.
- Nie będę się tłumaczył ludziom, bo mam gdzieś, co oni myślą. Z perspektywy czasu żałuję tego, bo oglądały to dzieci. Moje zachowanie było nie na miejscu, ale też nie wyobrażałem sobie innej reakcji. Żałuję bardziej tych dzieci, bo napisało do mnie kilku ojców. Takich rzeczy, a nie ludzi, którzy w internecie wypisują rzeczy, a jak mniej widzą, przychodzą po zdjęcie - mówi Szpilka w rozmowie z portalem fightsport.pl.
Były pretendent do bokserskiego mistrzostwa świata dodaje, że najbardziej zdenerwowało go kpienie z jego porażek. Szczególnie fakt, że takie słowa padły z ust człowieka, który ze sportem ma niewiele wspólnego.
- W życiu bym się tak nie zachował wobec innego sportowca, człowieka, który wylewa hektolitry potu. On wygrał jedną walkę, a bardziej to jego rywal przegrał. Jakim on jest sportowcem? Nigdy nie wygrał, a gadał coś o deskach - dodaje.
Na razie nie wiadomo, czy uda się doprowadzić do walki Szpilka vs. Oświeciński w formule MMA.
ZOBACZ WIDEO Oświeciński po walce z "Popkiem": nie pamiętam, co działo się w drugiej rundzie
Czy chciałbyś, aby zorganizowano walkę Szpilka vs. Oświeciński? 
