MMA. UFC 257. Dustin Poirier przeszedł do historii. Conor McGregor znokautowany!

Getty Images / Jeff Bottari/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Dustin Poirier
Getty Images / Jeff Bottari/Zuffa LLC / Na zdjęciu: Dustin Poirier

Dzięki walce wieczoru gali UFC 257 w Abu Zabi Dustin Poirier (27-6) przeszedł do historii! "Diamond" znokautował Conora McGregora (22-5).

W tym artykule dowiesz się o:

Rewanż po prawie siedmiu latach

Pojedynek "Notoriousa" z "Diamondem" ogłoszono oficjalnie w listopadzie. O starciu mówiło się jednak przez wiele miesięcy. Jak to bywa przy hitowych walkach, musiały być toczone bardzo długie negocjacje.

Pierwotnie zawodnicy mieli zmierzyć się w walce charytatywnej, ale ostatecznie zdecydowali się ponownie wejść do oktagonu UFC. Przekonały ich do tego ogromne pieniądze.

Był to rewanż za starcie z gali UFC 178, do której doszło we wrześniu 2014 roku. Wtedy Conor McGregor wygrał przez techniczny nokaut po niespełna dwóch minutach walki.

Spodziewano się, że i tym razem zwycięży Irlandczyk. Bukmacherzy wyraźnie go faworyzowali. Kurs na jego wygraną oscylował w granicach 1.3-1.35. Z kolei przy nazwisku jego rywala współczynnik sięgał nawet 3.4.

McGregor i Poirier to prawdziwe gwiazdy MMA

Od momentu pierwszej walki kariera obu zawodników się rozpędziła. McGregor dopiął swego i stał się największą gwiazdą MMA na świecie! Był mistrzem UFC w dwóch kategoriach wagowych, a nawet zmierzył się w boksie zawodowym z legendarnym Floydem Mayweatherem Juniorem.

Dustin Poirier również nie odpoczywał. 31-latek wygrał 10 z 13 kolejnych pojedynków, a w kwietniu 2019 roku zdobył tymczasowe mistrzostwo wagi lekkiej UFC. W konfrontacji o pełnoprawne mistrzostwo pokonał go jednak fenomenalny Chabib Nurmagomiedow.

"Diamond" nie walczył od czerwca. W walce wieczoru gali UFC on ESPN wypunktował Daniela Hookera.

Z kolei Irlandczyk po raz ostatni do oktagonu wyszedł w styczniu 2020. W Las Vegas rozbił Donalda Cerronego. Niedługo po pojedynku ogłosił przejście na sportową emeryturę. Długo na niej jednak nie wytrzymał. Niedługo później nalegał na to, aby kolejne starcie z jego udziałem odbyło się jak najszybciej.

Takiego zakończenia nikt się nie spodziewał

Zawodnicy udowodnili, że analitycy bukmacherscy i ich kursy nie zawsze mają rację. Pojedynek w oktagonie zakończył się sensacyjnym nokautem w drugiej rundzie!

W pierwszej rundzie przewagę miał Irlandczyk. To Amerykanin rozpoczął od obalenia, jednak "Notoriousowi" udało się przejść do klinczu, gdzie miał kontrolę. W stójce popisywał się bardzo mocnymi uderzeniami, którymi wręcz odpychał swojego konkurenta.

W drugiej odsłonie McGregor kontynuował swoją stójkową grę. Poirier jednak wyczekał na właściwy moment, dobrze trafił i rozbił rywala! Po kilku uderzeniach mógł cieszyć się z najcenniejszego triumfu w zawodowej karierze. Ten pojedynek przejdzie do historii.

Ogromne pieniądze w tle

Według raportu "The Independent" Conor McGregor otrzyma 5 milionów dolarów za wyjście do walki na UFC 257 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. To o 2 miliony więcej w porównaniu z tym, co zarobił rok temu w walce z Donaldem Cerronem.

Na wynagrodzenie "Notoriousa" złoży się także część zysków z praw PPV do gali. Szacunkowe wyliczenia wskazują, że jeśli wydarzenia sprzeda się na poziomie 1,6 mln zakupów pay-per-view, to McGregor otrzyma około 20 mln dolarów.

Zdecydowanie mniej zarobi zwycięzca. Amerykanin może liczyć na gwarantowany milion dolarów, ale to i tak największa jego największa wypłata w historii walk w UFC.

Poirier może liczyć na ogromne stawki również w przyszłych pojedynkach. Wszystko wskazuje na to, że "Diamond" wkrótce może stanąć do walki o pas wagi lekkiej Ultimate Fighting Championship.

Możliwe jest również dokończenie trylogii na linii McGregor - Poirier. Aktualnie stan rywalizacji to 1 do 1.

Była to walka wieczoru gali UFC 257. Wcześniej w oktagonie zaprezentował się między innymi Polak, Marcin Prachnio. Zawodnik z Warszawy pokonał Khalila Rountree'ego.

Czytaj także:
Szpilka negocjuje, dwaj rywale w grze
Królewskie powitanie McGregora

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego talentu Chalidowa nie znaliśmy. Co za umiejętności!

Źródło artykułu: