Faworytem walki wieczoru na KSW 65 był Roberto Soldić. Choć na początku przeważał Mamed Chalidow, to później inicjatywę zaczął przejmować Chorwat. W drugiej rundzie zdołał wyprowadzić decydujący cios.
Soldić trafił reprezentanta Polski, który nieprzytomny padł na matę. Przy Chalidowie błyskawicznie pojawiła się pomoc. Potrzebował trochę czasu, by dojść do siebie.
Chorwacki wojownik już przed walką deklarował, że z triumfu w starciu z Czeczenem nie będzie się cieszyć.
- Tak, jak obiecałem, nie cieszę się po triumfie. Mamed na zawsze pozostanie legendą - przyznał nowy król po starciu.
Nie był to jedyny przejaw szacunku. Po zmaganiach uczestnicy walki wieczoru padli sobie w ramiona. Dołączył do nich członek teamu Soldicia.
Czytaj także:
> Co on zrobił! Fenomenalne zwycięstwo Mateusza Gamrota. Polak wyzwał gwiazdę UFC
> Brutalny nokaut! Straszny obrazek po walce Chalidowa
ZOBACZ WIDEO: Gromda 7. "Mario" wszedł z rezerwy na finał i wygrał. "Ja nie chciałem wyjść"