Dzięki niemu nowy zawodnik Fame MMA w Wigilię świętował podwójnie

Instagram / krzysztofradzikowski / Na zdjęciu: Krzysztof Radzikowski
Instagram / krzysztofradzikowski / Na zdjęciu: Krzysztof Radzikowski

Krzysztof Radzikowski, były strongman, a obecnie gwiazda popularnego programu telewizyjnego i nowy zawodnik Fame MMA, jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych.

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Radzikowski ma za sobą bardzo udaną karierę w zawodach siłaczy z tytułami wicemistrza Europy czy mistrza świata.

W ostatnich latach dużą popularność zyskał dzięki telewizyjnemu programowi stacji TTV "Gogglebox. Przed telewizorem". W listopadzie z kolei zadebiutował na gali Fame MMA.

Inauguracja nie wypadła po jego myśli, bowiem w starciu dwóch byłych strongmanów został zdemolowany przez Piotra "Bestię" Piechowiaka.

ZOBACZ WIDEO: Mamed Chalidow po operacji. Lekarze zdradzili drastyczne szczegóły

Tamto wydarzenie to już jednak odległa przeszłość. Aktualnie Radzikowski cieszy się świętami i czasem spędzonym ze swoją rodziną, przede wszystkim ze swoją dumą, czyli synem, będącym oczkiem w głowie tatusia.

Okazuje się, że wigilia Bożego Narodzenia była dla "młodego Radzikowskiego" dniem szczególnym, bo obchodził w tym dniu swoje małe święto. "Razem z Antkiem, który kończy dziś równo pół roku i jego mamusią, życzymy wszystkim zdrowych wesołych świąt" - napisał były strongman.

Radzikowski jest niesamowicie dumny ze swojego syna i przy każdej możliwej okazji chwali się nim w mediach społecznościowych.

Zobacz także:
Nowa era KSW. Wyniki oglądalności przerosły wszelkie oczekiwania
Soldić chce walczyć z Narkunem. "Takie szalone walki okazują się bardzo dobre"

Komentarze (2)
avatar
marek.fox
26.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzi sympatyczny i skromny człowiek !! Z kolegami ma fajny kanałna Yotube o nazwie Strong Ekipa.Dwóch kolegów z dzieciństwa oraz 3 doszedł do ekipy.Kręćą śmieszne filmiki z treningu orasz sł Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
25.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lapa siedzi jak u Boczka w 1998 roku.