We wtorek odbyła się konferencja prasowa nowej organizacji w świecie "freak fightów". Mowa o Prime Show MMA, na czele której stanął Kasjusz "Don Kasjo" Życiński.
Jeszcze do niedawna 29-latek był jedną z gwiazd innej organizacji - Fame MMA. Teraz jednak chce się sprawdzić w zupełnie nowej dla siebie roli.
- Zacząłem o tym myśleć już po mojej drugiej walce w Fame MMA. Długo szukałem odpowiednich ludzi - przyznał "Don Kasjo" w rozmowie z mma.pl.
Życiński otrzymał pytanie czy zamierza wrócić jeszcze do oktagonu. Czy są zatem szanse na jego kolejne walki w Fame MMA lub w jego własnej organizacji Prime Show MMA? Odpowiedź nie pozostawia żadnych złudzeń. - Prawdopodobnie nie zobaczycie mnie już w ogóle, jako zawodnika. Ale nie mówię tego... Na razie nie czuję głodu walki, a to jest dla mnie najważniejsze. Nie chcę... - przyznał.
Dodał też, że miał konkretne propozycje i kontrakty na walki takie, że "znajomi łapali się za głowę", że zdecydował się odmówić. Przyznał, że proponowano mu sumy rzędu miliona czy dwóch. - Mam zbudowaną poduszkę finansową. Chce się skupić na Prime i chce go poprowadzić bardzo dobrze. Zdrowie i życie masz jedno - przyznał.
Jak z kolei wyglądała sprawa z organizacją Fame MMA, która miała go w swoich planach na 2022 rok? - Doszliśmy do porozumienia z Rafałem Pasternakiem, ponieważ nikt inny nie chciał ze mną rozmawiać - wyjaśnił. - Lubię być fair, żeby nie mieli jakiegoś kłopotu, bo moje występy planowali na cały rok.
Życiński przyznał dodatkowo, że w chwili obecnej boryka się z kontuzją obu łokci, które musi operować.
Zobacz także:
Koniec "Don Kasjo" w Fame MMA!
"To było ostatnie ostrzeżenie". Tak mistrz świata musiał zmienić swoje życie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Hardkorowy Koksu poszedł na siłkę. "Jest pompa, jest moc!"