Krakowianin cieszy się, że ekipa z Enstone na każdy wyścig przygotowuje nowe udoskonalenia, by zmniejszyć straty do czołowych ekip, chwali sobie również atmosferę oraz to, że czuje się doceniony. - Nie jest tajemnicą, że czasami w ostatnich latach nie dbano o mnie tak, jakbym sobie tego życzył - powiedział w rozmowie z Autosprint.
- Myślę, że atmosfera wokół ciebie, wiara ludzi, z którymi się pracuje, są ważne w każdej działalności. Dzisiaj czuję, że zespół mi ufa, dogadza mi, a to pozwala nie czuć zmęczenia pracą, która jest większa niż w poprzednich sezonach. Podoba mi się, mimo że samochód nie jest jeszcze wymarzony - zdradził Kubica.
Polak wypowiedział się również na temat zmian przepisów i ich wpływu na przebieg wyścigów. - To jest sezon, w którym od kierowców wymaga się, by zarządzali wyścigiem, nie tylko, żeby jechali jak najszybciej, jak to było dotychczas, gdy wyścig polegał na praktycznie trzech przejazdach w kwalifikacyjnym tempie - przyznał.
Dodał również, że standardem w kolejnych wyścigach będzie zaledwie jeden pit stop. - Wystarczy popatrzeć na obraz z kamery w samochodzie by przekonać się, jak jeździłem w tych pierwszych wyścigach: wyglądam na przygaszonego. Moim zdaniem zatrzymywanie się dwa razy na pit stopach nie opłaca się i trzeba zaakceptować fakt, że długi przejazd na twardych oponach jest absolutną koniecznością. Musiałem się dostosować: unikanie poddawania opon zbyt dużemu obciążeniu będzie kluczową rzeczą w tegorocznych mistrzostwach - ocenił.
- Owszem, mieliśmy trochę szczęścia w Melbourne i na torze Sepang. Starty były decydujące i w ten sposób nadrobiliśmy problemy z kwalifikacji. Nie możemy jednak ciągle patrzeć na potknięcia rywali. Wyścig po wyścigu, liczę na możliwość zapewnienia sobie takiej pozycji w kwalifikacjach, którą mógłbym utrzymać w wyścigu. Wiemy jednak, że poza gonieniem czterech czołowych zespołów, musimy także uważać na Force India, zwłaszcza w kwalifikacjach - zakończył Kubica.