Najpierw Adam Małysz poprowadził "zwykłą" taksówkę. Początkowo pasażerowie nie rozpoznali, kto siedział za kierownicą. Były skoczek narciarski starał się naprowadzać swoich rozmówców np. opowiadając o swoim pobycie w Vancouver podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Następnie Małysz zasiadł za kierownicą swojego auta, którym wystartował w Rajdzie Dakar. Wiele osób było zdziwionych w momencie podjechania takiej "taksówki". - Czuję się jak w statku kosmicznym - powiedziała jedna z pasażerek. Największe emocje były jednak poza miastem, na błotnym terenie.
- Nawet jeśli ktoś pytał, czy to ja, moim zadaniem było zaprzeczyć. A poza tym, starałem się prowadzić z pasażerami rozmowy. Woziłem ich przeważnie z portu lotniczego do miasta. To byli głównie przyjezdni. Z Gdańska, z Krakowa . Zaskoczyła mnie otwartość, że tak chętnie opowiadają kierowcy o swoich sprawach osobistych - powiedział Małysz na łamach Super Expressu.
[wrzuta=4nU0PIrf0zC,snajperf1]