Mistrz świata Lewis Hamilton zaprzeczył, jakoby specjalnie ustąpił Toyocie Jarno Trullego, pomimo że kierowany przez niego McLaren wyraźnie zwolnił, by przepuścić Włocha. Zdarzenie miało miejsce podczas drugiego i ostatniego wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że wyprzedzanie jest niedozwolone w czasie neutralizacji. Początkowo za to wykroczenie zdyskwalifikowano Włocha, a miejsce na podium zajął Hamilton.
- To co opinia publiczna powinna zrozumieć to fakt, że gdy udajesz się na rozmowę z sędziami starasz się przedstawić swoją sytuację w jak najlepszym świetle, po to by uzyskać jak najlepszy wynik, a nie po to żeby zostać zdyskwalifikowanym - skomentował zajście David Coulthard, który przez dziewięć sezonów startów w zespole McLaren odniósł dwanaście z trzynastu zwycięstw w swojej karierze. - McLaren winą obarczył Dave’a Ryana - kontynuował Szkot. - Hamilton uniknął podobnej kary ponieważ, jako kierowca mógł powiedzieć, że postępował zgodnie z wytycznymi szefostwa zespołu. Wierzę, że właśnie taki był powód jego zachowania - dokończył były kierowca F1.
Coulthard, pomimo że święcił swoje największe tryumfy startując w bolidzie spod znaku "srebrnej strzały", nadmienił, że problemy z komunikacją w zespole mogły się pogłębić z upływem lat, zostawiając kierowców samych przy niektórych okazjach na torze. - Byłem w takich sytuacjach wiele razy, zawsze ufało się wytycznym z teamu. Musisz polegać na integralności i bezpieczeństwie bolidu, więc dlaczego nie wierzyć zespołowi, który daje wzór wypowiedzi, jakiej należy udzielić podczas przesłuchania - zakończył.
McLaren został wezwany przed oblicze przedstawicieli FIA we wtorek. Jednak zespół będzie musiał odbyć spotkanie z członkami Zarządu Światowej Rady Sportów Motorowych, które ma się odbyć w środę 29 kwietnia.