Gdyby nie epidemia koronawirusa, to Robert Kubica właśnie byłby tuż przed debiutem w DTM. Sezon tej serii wyścigowej miał się rozpocząć w najbliższy weekend (24-26.04.2020) na belgijskim torze Zolder. Polscy kibice z wielkimi oczekiwaniami podchodzą do startów kierowcy teamu Orlen Team ART. Wierzą, że Polak już w pierwszym sezonie (o ile w końcu się rozpocznie) pokaże swoje umiejętności.
Hurraoptymiści mogą czuć się sprowadzeni na ziemię przez Timo Glocka. Były kierowca Formuły 1, a obecnie zawodnik startujący w serii DTM doskonale wie, jak trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Od siedmiu sezonów (2013) startuje w DTM i do tej pory zwyciężył pięciokrotnie. A najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej, to piąte w sezonie 2018.
- Przeszedłem długą drogę aż zrozumiałem, co trzeba zrobić, aby auto DTM jechało tak szybko, jakbym chciał - powiedział w rozmowie z serwisem motorsport-total.com. - W pewnym momencie zmniejszyłem różnicę do czołówki do trzech dziesiątych sekundy. I co? Kolejne dwa lata zajęło mi zniwelowanie tych trzech dziesiątych.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Zuzanna Górecka przebywa na kwarantannie. "Jeszcze nikt nie zrobił nam testów. Na razie siedzimy i czekamy"
W czym tkwi tajemnica sukcesu? - Samochody DTM są o wiele cięższe niż bolidy F1 - stwierdził. - A to powoduje, że nie można jeździć aż tak agresywnie jak w Formule. Na początku ciągle hamowałem, rozpędzałem się, znów hamowałem. Bez sensu. Trzeba zmienić styl jazdy.
A tak naprawdę... - W pewnym momencie zdałem sobie sprawę: muszę zapomnieć o wszystkim, czego do tej pory się nauczyłem i nauczyć się wszystkiego nowego w DTM - zdradził.
To oznacza, że przed Kubicą daleka droga, aby odnosić sukcesy w nowej serii wyścigowej. Glock twierdzi, iż Polak nie ma większych szans na zwycięstwa w pierwszym roku. - Jestem pewien, że przyzwyczajenie do nowych zasad zajmie mu rok, ale jeśli nie zrezygnuje i zostanie w DTM, to mam nadzieję, że potem będzie odnosił sukcesy.
Mimo to Glock uważa Kubicę za fenomenalnego kierowcę. - Po tym dramatycznym wypadku podczas wyścigu we Włoszech, gdzie mógł stracić życie, pokazał, jak jest niesamowicie waleczny. Wrócił do Formuły 1, choć nikt nie wie, ile go to kosztowało. Podczas jazd testowych w DTM od razu był na wysokim poziomie - dodał.