Zostały ostatnie dni do rozpoczęcia piłkarskich mistrzostw świata, które odbędą się w Rosji. Tegoroczny mundial będzie wyjątkowy, bo pierwszy raz w historii sędziowie będą korzystać z systemu VAR. Nie wszyscy są zwolennikami takiego rozwiązania. Nowa technologia w minionym sezonie pojawiła się w wielu ligach, a i tak arbitrzy często popełniali błędy.
Głos w tej sprawie zabrał Frank Lampard. Były reprezentant Anglii jest w grupie przeciwników VAR-u. Przyznał, że system sam w sobie jest potrzebny, ale jest jeszcze za wcześnie, by korzystać z niego na mundialu.
- Jest za wcześnie, bo jeszcze tego nie dopracowaliśmy. Różni sędziowie z różnych krajów mają z VAR-em problemy, a w Premier League w ogóle go nie używamy. Wydaje mi się, że przysporzymy sobie wielu problemów w najważniejszym turnieju piłkarskim. Nie widzę powodu do pośpiechu. Ostatnią rzeczą, której potrzebujemy, to sprawdzanie, czy faul, który wydarzył się 30 sekund wcześniej miał wpływ na gola. To bardzo skomplikowane - mówi Lampard.
Brytyjczyk obawia się o jeszcze jedną kwestię. W Rosji kibice będą oglądać na telebimach powtórki spornych sytuacji. Już wcześniej pojawiały się głosy, że to może doprowadzić do niebezpiecznych reakcji na trybunach.
- Nie wiem, czy powtórki na telebimie będą pomocne. Jest tylko jeden człowiek, który podejmuje ostateczną decyzję. Co się stanie, jeżeli kibice będą uważać, że sędzia się pomylił? Szczerze mówiąc, nie wiem i to jest problem, który mam z tym rozwiązaniem - tłumaczy.
Mistrzostwa świata rozpoczną się już w czwartek 14 czerwca, gdy o godzinie 17 Rosja zmierzy się z Arabią Saudyjską. Następnego dnia kibice zobaczą trzy spotkania: Egipt - Urugwaj, Maroko - Iran oraz Portugalia - Hiszpania.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Jan Bednarek nie czuje presji w kadrze. "Nie da się zastąpić Kamila Glika"