Pod koniec zgrupowania w Arłamowie Glik doznał poważnego urazu barku, który według pierwszych prognoz wykluczał jego występ w Rosji. Obrońca AS Monaco doszedł jednak do zdrowia w szokującym tempie. We wtorek przeszedł badania, po których zdecydowano, że znajdzie się w 23-osobowej kadrze na mistrzostwa.
- Tydzień temu bardzo mocno się zastanawiałem, czy pojadę na mundial w roli zawodnika. Jednak z każdym dniem widziałem, że jest lepiej i miałem coraz większą nadzieję. Teraz jestem pewien, że wkrótce będę do dyspozycji drużyny. Nie wiem kiedy, ale jestem przekonany, że niedługo - powiedział Glik w rozmowie z TVP Sport po zwycięskim spotkaniu z Litwą.
- Dużo wiary wlała w moje serce pierwsza wizyta we Francji u profesora Pascala Boileau. Później było kilka dni szybkiej i mocnej rehabilitacji. Teraz z ręką jest już naprawdę fajnie, co potwierdził lekarz kadry po dość mocnych i poważnych badaniach. Skoro jadę na mistrzostwa, to musi tak być - podkreślił 58-krotny reprezentant Polski.
W czasie rozmowy z TVP Sport słychać było rzucony w kierunku Glika okrzyk "Gladiator!". Tym, który krzyczał, był Sławomir Peszko. - Sławek jak zawsze w wyśmienitym humorze, Czuję się, jakbym na nowo wrócił do drużyny. Dobrze znowu widzieć te twarze. Czuję, że to moja drużyna, bo przeżyłem z nią wiele wzlotów i upadków - mówił z uśmiechem na ustach filar polskiej defensywy. Dodał, że on i jego koledzy zrobią wszystko, żeby z mistrzostw świata też wracać z uśmiechami.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Jakub Błaszczykowski dla WP SportoweFakty: Nie mogłem wstać z łóżka bez tabletek. Nie myślałem nawet o treningu