Trzeci dzień mundialu za nami. Francja wymęczyła 2:1 ze skazywaną na porażkę Australią. Islandczycy sprawili sensację i zremisowali z Argentyną 1:1 przy pomocy Leo Messiego. Peru grało fajną piłkę, ale przegrało z Danią 0:1, a na koniec dnia Chorwacja wypunktowała Nigerię (2:0).
Rosyjskie mistrzostwa mają kolejne gwiazdy, kolejnych bohaterów, wygranych i przegranych. My widzieliśmy to tak:
[b]
Gwiazda dnia: Szymon Marciniak[/b]
Pierwszy od dwudziestu lat polski sędzia główny na mundialu od razu dostał do zaliczenia test z poziomu C2. W spotkaniu Argentyna - Islandia kości trzeszczały, z jednej strony skandynawskie bulteriery, z drugiej artyści z Ameryki Południowej, którzy lubią "przyaktorzyć". Marciniak musiał ich wszystkich opanować i spisał się dobrze. Choć argentyńskie media nie krzyczą na swoich czołówkach, że Polak ich okradł i powinien wylecieć z mistrzostw. Sędziego z Płocka chwali Michał Listkiewicz, który biegał na linii w finale mundialu, a Janusz Michallik, który w Stanach Zjednoczonych uchodzi za futbolowego guru nazwał jego występ doskonałym.
Dodatkowy plus dla Marciniaka za prezencję. Od razu widać, że to on rządzi na boisku. Ja bym mu nie pyskował.
Bohater dnia: Hannes Halldorsson
Pewnie się cieszy, że Islandczyków jest tylko 330 tysięcy, bo teraz każdy z nich będzie chciał, żeby mu opowiedzieć, jak obronił tego karnego Leo Messiego. 34-letni reżyser filmów reklamowych, promocyjnych i teledysków od teraz jest znany całemu światu jako reżyser piłkarskiego kina akcji. Pewnie teraz to o nim ktoś nakręci film, wdzięczni rodacy postawią mu pomnik (już debatują, gdzie taki monument powinien stanąć), a za 50 lat każdy mały Halldorsson i każda mała Halldorsdottir będą uczyć się o Hannesie, co się Messiemu nie kłaniał ze szkolnej czytanki.
Islandzki bramkarz dopiekł Messiemu nie tylko na boisku, ale i poza nim. - W kwestii karnego, wiedziałem, że nie stoję na przeciwko Cristiano Ronaldo, który pokazał wczoraj, dlaczego jest najlepszy na świecie, z całym szacunkiem do Messiego - powiedział po spotkaniu. CR7 właśnie zaczął naciskać na Florentino Pereza, by tego Keylora Navasa jednak sprzedać, Alissona i Davida de Geę sobie odpuścić, a do Realu kupić Halldorssona.
Wygrani:
Reprezentacja Islandii - najmniej liczny kraj w historii piłkarskich mistrzostw świata po raz kolejny pokazał, że potrafi być wielki. Może i przeciwko Argentynie często bronili się wręcz rozpaczliwie, ale robili to z niesamowitą pasją. W kraju Messiego jeszcze długo będą się zastanawiać, jak mogli nie wygrać z reprezentacją narodu, który zmieściłby się w średniej wielkości dzielnicy Buenos Aires.
I jeszcze ci islandzcy kibice. To ich "hu", dobrze już znane światu jako "thunderclap", jest po prostu epickie. Patrzysz i widzisz kilkadziesiąt drakkarów Ragnara Włochate Portki, płynących spustoszyć Ruś. I sam też chcesz w takiej wyprawie wziąć udział. Ciekawe ile milionów ludzi na świecie chciałoby teraz zostać Islandczykami?
VAR - ten dzień zapisze się w historii piłki nożnej. System wideoweryfikacji po raz pierwszy został wykorzystany na mundialu w meczu Francja - Australia - "załatwił" rzut karny "Trójkolorowym", zamieniony na bramkę przez Antoine'a Griezmanna. Potem pomógł też Peruwiańczykom w spotkaniu z Danią, ale Christian Cueva z jedenastu metrów huknął jak z moździerza i gola nie było.
Już teraz wiemy, że na mistrzostwa wkroczył świetny wynalazek, który z czasem będzie coraz doskonalszy. Za kilka lat dzieciaki z szeroko rozdziawionymi buziami będą słuchać opowieści o tym, jak to kiedyś grało się w piłkę bez VAR-u, tak jak teraz słuchają z niedowierzaniem o czasach, gdy nie było internetu, telewizji, papieru toaletowego i kredek świecowych.
Przegrani:
William Kvist - Długie miesiące przygotowań, odliczanie dni do mundialu, a kiedy już cały kalendarz zapełnił się krzyżykami - kolano w plecy od rywala, złamane żebro i koniec mistrzostw po zaledwie trzydziestu pięciu minutach. Duńczyk ma już 33 lata, na kolejny mundial już nie pojedzie. Swoją przygodę z najważniejszą piłkarską imprezą zakończył na noszach. Cóż, zdrowiej chłopie.
Leo Messi - gdy Cristiano Ronaldo czekał na odpowiedź Messiego na swój fantastyczny występ w meczu z Hiszpanią, pewnie wciąż wyciągał ze swoich perfekcyjnych zębów źdźbła trawy, którą gryzł dzień wcześniej w Soczi. Jak odpowiedział Messi? Był wszystkim tym, czym dzień wcześniej nie był Ronaldo. Nieskuteczny, grający pod siebie, niezdolny do zainspirowania kolegów. Rzut karny strzelił Islandczykom tak, jakby bardzo chciał się zaprzyjaźnić ze wspomnianym już Halldorsonem. No dobra, był pod grą, sporo dryblował i strzelał. Tylko że, jak powiedziałby Wojciech Łazarek, było z tym tak, jak z miłością słoni - dużo kurzu, huku i hałasu, a efekt za dwa lata. Strzał z rzutu wolnego prosto w mur w ostatnich minutach doskonale podsumował całkowicie nieudany występ geniusza z Barcelony.
Reprezentacja Francji - słyszałem już kilka opinii, że to główny faworyt mundialu, że takiej paki nie ma nikt i w ogóle złoto to dla drużyny Didiera Deschampsa cel minimum. A tu niespodzianka - ci wszyscy wirtuozi, Mbappe, Griezmann, Pogba i tak dalej, z Australią grali jak grupa nudziarzy bez polotu i wygrali fartem. Wiadomo, najważniejsze, że wygrali. Ale u mnie na razie są pod kreską.
Samuel Umtiti - Macie czasem takie chwile? Pogrążacie się w myślach tak głęboko, że aż wydaje się wam, że jesteście w zupełnie innym miejscu i zajmujecie się zupełnie czymś innym, niż w rzeczywistości. Ja mam, Umtiti też. Gdzie obrońca Barcelony był myślami, gdy wyskoczył w górę i trzepnął piłkę ręką, tego nie wie nawet on sam. Może pozazdrościł francuskim siatkarzom, którzy w sobotę pokonali w Lidze Narodów Brazylię 3:0? Choć nie, raczej nie wie, co to w ogóle ta Liga Narodów.
ZOBACZ WIDEO: Rostkowski o kontrowersyjnej decyzji Marciniaka: Szkoda, że nie skorzystał z możliwości zobaczenia powtórki
Chciał pokazać że się zna a wyszła ka Czytaj całość