Mecz ze Szwecją, na tablicy 1:1. Sędzia podyktował rzut wolny. Joachim Loew zdjął czarno-czerwono-złotą bransoletkę, którą założył dopiero w połowie meczu. Toni Kroos trafił w sam róg bramki i Niemcy mają realne szanse na pozostanie w mundialu.
Cokolwiek tknęło trenera, by zdjąć bransoletkę - pomogło. Loew ma słabość do przesądów. Przez wiele lat nosił niebieski sweter, który miał mu przynosić szczęście w ważnych meczach.
Szkoleniowiec od finału MŚ 2014 nosi bransoletę Shamballi, buddyjską biżuterię złożoną z jedenastu pereł z mistycznego miejsca w Himalajach. Zgodnie z buddyjską filozofią, można je znaleźć tylko wtedy, gdy poszukujący zmieni swoje myślenie.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Afera alkoholowa w reprezentacji Polski? Kamil Glik: To ohydne kłamstwo! Wstyd, że ktoś coś takiego napisał
Loew codziennie mierzy się z presją. Niemcy źle rozpoczęli mundial i choć dzięki wygranej ze Szwecją wrócili do gry, spada na nich ogromna krytyka w kraju. Gdyby Szwedzi wygrali, DFB (Niemiecki Związek Piłki Nożnej) mógłby już bukować bilety na lot powrotny do Frankfurtu. W środę drużyna zagra z Koreą Południową.
Dla Loewa to dzień pełen nerwów. Nie musi się martwić jedynie o pozycję bramkarza, na Manuelu Neuerze zawsze może polegać. - Nadal możemy zmienić grę, ta wygrana to efekt wiary w siebie - powiedział trener.
To właśnie na niego spływa cała krytyka, nawet bardziej niż na sam zespół czy poszczególnych piłkarzy. Kłopot bogactwa na niektórych pozycjach sprawia, że musi podejmować dobre decyzje, a 83 miliony Niemców rozliczają go z tego. W przerwie meczu ze Szwecją nie porwał drużyny przemówieniem, potwierdził tylko, że muszą w siebie wierzyć. - Szczerze mówiąc nie trafiło to do mnie - mówił Timo Werner. Inni za to wierzyli za resztę zespołu, na przykład Toni Kroos, który został bohaterem spotkania.
"Niemiecka drużyna przypomina plac budowy. W przeciwieństwie do lotniska w Berlinie, istnieje nadzieja na to, że uda się ją zbudować" - napisał "Welt". Trener nie musi znaleźć mistycznego miejsca w Himalajach, wystarczy, że znajdzie receptę na to, by niemiecki zespół był tak silny jak przed czterema laty.
"Welt" poprosił również eksperta o opinię w sprawie mowy ciała selekcjonera. Rzeczywiście widać nerwy i spory stres, znacznie większy, jeśli porównać do ostatnich występów niemieckiej kadry. - Wydajność zespołu wydziela większe emocje, momentami widoczna jest złość i zniechęcenie - ocenił specjalista.
Oczekiwania wobec niemieckiej drużyny są bardzo duże, w końcu zespół broni tytułu mistrzowskiego. Euforia po wygranej ze Szwedami powinna trwać, żeby Niemcy nie tylko wygrali z Koreą, ale strzelili przy tym jak najwięcej bramek.