Mundial 2018. Jan Bednarek: Teraz potrzebny reset głowy
Nie tak to miało wyglądać. Jesteśmy trochę smutni, ale wracamy z do połowy podniesioną głową, bo wygraliśmy mecz o honor i daliśmy kibicom trochę radości - mówi Jan Bednarek, strzelec zwycięskiej bramki dla Polski.
Jest pan zadowolony ze zwycięskiego gola?
Jan Bednarek: Fajnie zdobyć bramkę na mistrzostwach świata, ale najważniejsze było to, żebyśmy wygrali i nie dali sobie strzelić gola. Udało się. Trochę w dziwnych okolicznościach, bo takiej końcówki meczu nie miałem jeszcze nigdy, ale nie chcieliśmy już atakować, wychodzić przed szereg. Graliśmy tak, jak uzgodniliśmy z trenerem. Co do samego gola - nie da się idealnie wytrenować sytuacji meczowej. Wiedziałem, w który sektor trafi piłka, bo podpowiedzieli mi koledzy. Mieli rację, pozostało mi tylko skorzystać z podania.
Ten mundial to jednak duży zawód.
Nie tak to miało wyglądać. Jesteśmy trochę smutni, ale wracamy z do połowy podniesioną głową, bo wygraliśmy mecz o honor i daliśmy kibicom trochę radości. Cieszę się, że zagrałem cały mecz z Kamilem Glikiem, super było występować obok takiego zawodnika, mogłem się wiele nauczyć. Cieszę się i mam nadzieję, że zagramy jeszcze wiele meczów.
W kadrze szykują się zmiany? Nadchodzi młode pokolenie?
Nie wiem. Zawsze potrzebna jest świeża krew, ale idealna jest jej mieszanka z doświadczeniem. W Rosji to nie funkcjonowało za dobrze, wypadliśmy słabo i nie mamy awansu. Dla mnie to jednak wielkie doświadczenie, nie każdy może zagrać w tak młodym wieku na mundialu, a mnie się udało. Nie wiem, czy wsiadłem na statek z napisem "reprezentacja", będę czekał na kolejne szanse. Teraz czas na wakacje i rest głowy. Ciężka praca zacznie się od nowego sezonu.
Ten mecz był dla was trochę jak cierpienie?
Nie jest łatwo grać w meczu o nic, kiedy wiesz, że szansa na awans została stracona. Chcieliśmy jednak pokonać Japonię, zagrać dla kibiców, żeby chociaż na chwilę się uśmiechnęli.