Reprezentacja Australii nie odstawała na tle rywali, ale zajęła ostatnie miejsce w grupie C i szybko pożegnała się z mistrzostwami świata 2018. W Rosji kibicował im Bernie Moynahan. To fan, który jest znany w swoim kraju, bo od wielu lat jeździ po świecie, by oglądać w akcji australijskich sportowców z różnych dyscyplin.
Pod koniec czerwca fan z Melbourne źle się poczuł. Trafił do rosyjskiego szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego zapalenie płuc. W trakcie hospitalizacji pojawił się jednak kolejny problem. Moynahan zachorował na sepsę.
Bliscy wyruszyli z Australii, aby się z nim zobaczyć. Niestety, mężczyzna zmarł we wtorek rano. Jego nagła śmierć poruszyła wielu ludzi, którzy mieli okazję go poznać.
- Pasją Berniego było podążanie za australijskimi bohaterami sportowymi, czy to w krykiecie, piłce nożnej, czy tenisie. Możemy tylko się pocieszyć, że Bernie umarł, robiąc to, co kochał i kibicując "Aussies" - napisał na Facebooku jego przyjaciel Stave McNamara.
Dobrze, że to nie chłopaki z ZZ TOP!