Zjazd w Kitzbuehel wywołuje skrajne emocje. Na słynnej trasie Die Streif niejednokrotnie poważnych kontuzji doznawali najlepsi alpejczycy w Pucharze Świata. Kolejne upadki kolegów nie zrażały jednak organizatorów i samych zawodników do ponownego zorganizowania zawodów i wystartowania w nich.
Zmagania w Kitzbuehel to dla narciarzy symbol, najważniejszy konkurs w całym PŚ. Można to porównać do zawodów PŚ w skokach w Zakopanem, chociaż na Wielkiej Krokwi skoczkowie nie ryzykują tak bardzo swoim zdrowiem jak na austriackiej trasie zjazdowej alpejczycy.
Co powoduje, że Die Streif jest aż tak niebezpieczne, a zarazem fascynujące dla narciarzy? Przede wszystkim prędkość jaką osiągają zawodnicy w trakcie zjazdu. Przekracza ona nawet 140 km/h. Trasa jest bardzo zlodowaciała, alpejczycy często wykonują skoki, co przy takiej prędkości jest dużym wyzwaniem.
Na metę alpejczycy dojeżdżają mocno zmęczeni. Dla kibiców i samych sportowców triumfatorem zmagań w Kitzbuehel jest każdy zawodnik, który stanie na starcie i ukończy rywalizację. Sami narciarze zdają sobie sprawę, stając na górze, że ryzykują swoje zdrowie.
Kamil Stoch: bardzo żałuję, że to już połowa sezonu
Wystarczy chociażby przypomnieć rywalizację w 2016 roku, gdy po jednym ze skoków podbiło narty Aksela Lunda Svindala. Norweg przekoziołkował kilka razy i całym impetem uderzył w siatki zabezpieczające stok. Na szczęście wypadek nie zakończył kariery Norwega. Z trasą przegrał także legendarny Hermann Maier, który podobnie jak Svindal, nie utrzymał sylwetki po skoku i z całym impetem uderzył o zlodowaciały stok. Austriak także, mimo dramatycznie wyglądającego upadku, mógł kontynuować karierę.
Treningi przed tegoroczną rywalizacją w Kitzbuehel wygrywali Amerykanin Steven Nyman i Norweg Aleksander Aamodt Kilde. Faworytem zmagań będzie jednak Kjetil Jansrud, lider klasyfikacji zjazdowej w bieżącym sezonie. Podsumowanie zawodów, które rozpoczną się o 11:30, na WP SportoweFakty.