Michał Bugno z Sölden
Liderka polskiego narciarstwa alpejskiego
W miniony weekend w Sölden wystartował sezon olimpijski w narciarstwie alpejskim. W zawodach Pucharu Świata Polskę w slalomie gigancie reprezentowała nasza najlepsza alpejka Maryna Gąsienica-Daniel. Niestety, z powodu fatalnych warunków pogodowych odwołana została niedzielna rywalizacja mężczyzn, w której wystąpić miał debiutant Paweł Pyjas.
Polacy od lat stanowią tło dla rywalizacji najlepszych alpejczyków na świecie. Nowy kierownik wyszkolenia Polskiego Związku Narciarskiego ds. narciarstwa alpejskiego i snowboardu Stanisław Czarnota wierzy, że sytuacja tej dyscypliny w naszym kraju wkrótce zacznie się poprawiać. Do tego potrzebny jest jednak sukces sportowy.
Za taki uznałby zajmowanie przez Marynę Gąsienicę-Daniel miejsca w czołowej trzydziestce niektórych zawodów Pucharu Świata. Od lipca 23-letnia zawodniczka nie ma konkurencji, bo więzadła krzyżowe w kolanie zerwała inna reprezentantka Polski Sabina Majerczyk. Oprócz nich, do kadry narodowej należą także Daria Krajewska, Katarzyna Wąsek, Magdalena Łuczak i Maria Łuczak.
- Ze względu na sponsorów, bardzo potrzebujemy sukcesu. Szkoda, że na inaugurację w Sölden Marynie nie udało zakwalifikować się do drugiego przejazdu (zajęła 37. miejsce - przyp. red.). W trakcie piątkowego treningu pokazała jednak wysoką klasę i udowodniła, że znajduje się na poziomie trzydziestu pierwszych zawodniczek. Myślę, że w następnych zawodach jej wyniki będą lepsze – mówi Stanisław Czarnota w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Maryna to w tej chwili nasza jedyna gwiazdka, jedyna reprezentantka Polski, która ma szanse kwalifikować się do drugiego przejazdu. Bardzo liczymy, że pomoże nam w rozwoju narciarstwa alpejskiego w Polsce - nie ukrywa.
Maryna Gąsienica-Daniel podchodzi do tych słów ze spokojem. Jest pełna optymizmu.
- Cały czas celuję w czołową trzydziestkę, a szanse na to, że do niej wejdę, są naprawdę realne. Jeżdżę coraz lepiej i czuję się coraz mocniejsza. Psychicznie, fizycznie i na nartach. Wydaje mi się, że zaprocentuje to w następnych startach - mówi nam 23-letnia zawodniczka.
Reprezentantkę Polski chwali również redaktor naczelny "NTN Magazynu Snow & More" Tomasz Kurdziel.
- Widziałem ją w piątek podczas przejazdów treningowych. Zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest wielki postęp w porównaniu z poprzednim sezonem. To nie jest tak, że pompujemy balonik i oczekujemy od niej czegoś wielkiego np. walki o zwycięstwa, bo to się absolutnie nie wydarzy. Myślę jednak, że jest gotowa regularnie punktować w tym sezonie. I oby tak było - mówi były komentator narciarstwa alpejskiego w telewizji Eurosport.
- Mam nadzieję, że Maryna Gąsienica-Daniel jest na tyle utalentowana i pracowita, żeby osiągać co najmniej takie wyniki, jakie kilka lat temu miała Katarzyna Karasińska czyli nasza ostatnia alpejka, która punktowała w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata. Zdarzyło się to raz czy dwa, ale zawsze jest to duże osiągnięcie. Starty w jej wykonaniu były bardzo dobre. Zresztą, cały czas żyję w nadziei, że jeszcze za mojego życia pojawi się w Polsce ktoś, kto będzie bardzo szybko jeździł na nartach i zajmował miejsca w światowej czołówce. Być może będzie to już Maryna. Mam taką nadzieję, bo lepiej, żeby stało się to wcześniej niż później – podkreśla Tomasz Kurdziel.
Pochodząca z Zakopanego zawodniczka może być dziś pewna wyjazdu na igrzyska w Pjongczang.
- Kiedy jeździ się coraz lepiej, to ma się coraz większe ambicje i coraz wyższe cele. Z drugiej strony robi się coraz trudniej. Czasami nie wychodzi i trzeba się z tym pogodzić. Trzeba czerpać radość ze startów i cieszyć się tym, że reprezentuje się Polskę - podkreśla Maryna Gąsienica-Daniel.
- Moim celem w Korei będzie zaprezentować się jak najlepiej i wykonać jak najlepsze przejazdy. Mam nadzieję, że to wystarczy i pozwoli być zadowolonym - dodaje.
Główny faworyt do wyjazdu na igrzyska
Podczas inaugurujących sezon zawodów Pucharu Świata w Sölden Polskę reprezentować miał 19-letni Paweł Pyjas, dla którego byłby to debiut w zawodach takiej rangi. Z powodu złych warunków pogodowych rywalizacja mężczyzn została jednak odwołana.
Pyjas stracił wielką szansę, bo jego udział w tych zawodach wcale nie był oczywisty.
- Mieliśmy jedno miejsce dla mężczyzny w slalomie gigancie, więc przeprowadziliśmy kwalifikacje na lodowcu w Saas Fee w Szwajcarii. Pyjas wygrał dość sensacyjnie, bo to nie on był faworytem. Uzyskał jednak lepszy czas od Piotra Habdasa, Michała Michalika i Jakuba Kłusaka. Myślę jednak, że Paweł to chłopak, który równomiernie się rozwija i pokaże nam jeszcze dobry poziom sportowy – mówi nam Stanisław Czarnota. I wyjawia, który z Polaków najprawdopodobniej pojedzie na igrzyska.
- W konkurencji męskiej – w zjeździe i super gigancie - prowadzi Michał Kłusak. Na ten moment to on, obok Maryny Gąsienicy-Daniel, jest pretendentem do wyjazdu do Pjongczang – dodaje.
27-letni zakopiańczyk marzy o tym od lat.
- Udział w igrzyskach to największe z moich marzeń i najwyższy cel, jaki sobie stawiam. Punkty Pucharu Świata i Pucharu Europy to cele pośrednie, a igrzyska to impreza, która odbywa się raz na cztery lata i nie każdy może na nią jechać. To także największe marzenie moich rodziców, którzy od lat są moim głównym sponsorem. Swojego zawodnika na igrzyskach nigdy nie miał też trener kondycyjny, z którym współpracuję. Wszyscy są ogromnie zaangażowani, żebym pojechał do Korei. Na szczęście nie czuję presji, ale nerwy są i będą pewnie do samego końca. Aż do nominacji olimpijskiej - przyznaje Michał Kłusak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Polski alpejczyk ciężko pracuje, żeby sen o igrzyskach w Pjongczang stał się rzeczywistością.
- Nie pojechałem na poprzednie igrzyska w Soczi, więc mocno się zawziąłem. Podjęliśmy współpracę z trenerem Norwegii, ułożyliśmy długoterminowy plan, który realizujemy konsekwentnie od 3-4 sezonów i z roku na rok osiągamy coraz lepsze wyniki. Jeszcze do niedawna w większości konkurencji zajmowałem miejsca za Maćkiem Bydlińskim, który był uważany za najlepszego zawodnika w Polsce. W zeszłym roku udało się jednak zostać najlepszym zawodnikiem w Polsce - podkreśla Michał Kłusak w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Swoje szanse na wyjazd oceniam jako bardzo duże. Udało mi się odskoczyć wynikami od innych zawodników. W super gigancie oraz w zjeździe jestem najlepszy w Polsce, choć pewnie będę jeszcze musiał potwierdzić wyniki z poprzedniego sezonu. Czuję się dobrze przygotowany do sezonu i muszę przyznać, że miałem dość ambitny plan przygotowań. Zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę, że były one opłacane z naszych rodzinnych pieniędzy. 7 listopada lecę na zawody do USA, a potem do Kanady - na pierwszy Puchar Świata w konkurencjach szybkich. I z niecierpliwością czekam na oficjalną informację o wyjeździe na igrzyska - dodaje.
Ta pojawi się zapewne dopiero w drugiej połowie stycznia. Na dwa tygodnie przed rozpoczęciem igrzysk.
ZOBACZ WIDEO: Polski alpinista zjedzie na nartach z Everestu? "Koszty są bardzo duże"
Więcej miejsc dla Polaków w Pjongczang?
Na razie Polska ma po jednym miejscu w rywalizacji mężczyzn i kobiet w narciarstwie alpejskim. Możliwe jednak, że miejsc będzie więcej.
- Do 22 stycznia mamy czas na zdobywanie punktów na liście FIS/MKOl. Mam nadzieję że po tym czasie pojawi się drugie miejsce i będziemy mieli mocniejszą reprezentację alpejczyków. Chciałbym, żebyśmy mogli wysłać do Korei dwie kobiety i dwóch mężczyzn – wyjaśnia nam Stanisław Czarnota.
Pod znakiem zapytania stanęła więc możliwość wyjazdu na igrzyska Macieja Bydlińskiego, który cztery lata temu reprezentował Polskę w Soczi. Niedawno 29-letni narciarz ze sporym żalem poinformował o braku wsparcia finansowego ze strony Polskiego Związku Narciarskiego. Czarnota wyjaśnia, że PZN mógłby dofinansować jego występy i treningi tylko, jeśli zdoła przedłużyć kontrakt sponsorski z Tauronem. To samo dotyczy Michała Kłusaka.
Zdaniem Tomasza Kurdziela to dosyć "niezręczna sytuacja".
- Skoro przez lata wspiera się karierę jakiegoś zawodnika i inwestuje w niego pieniądze, to dobrze by było, żeby ostatecznie poszło to w dobrym kierunku. Nie jestem jednak działaczem sportowym, więc pewne działania trudno mi zrozumieć - mówi redaktor naczelny "NTN Magazynu Snow & More".
Kurdziel podkreśla, że w interesie PZN jest to, żeby do Pjongczang wysłać jak najwięcej zawodników.
- To jest otarcie się o wielki świat. Jak ktoś pojedzie na igrzyska, to następnym razem nie będzie czuł presji w zawodach Pucharu Świata lub przy okazji innych startów. Poza tym dla takiej liderki teamu jak Maryna Gąsienica-Daniel ważne jest, żeby na miejscu podczas igrzysk mieć koleżankę, z którą w trudnym momencie będzie mogła zamienić kilka słów w ojczystym języku. Wtedy poczuje, że nie jest samotna - mówi Kurdziel.
- Może to przynieść tylko pozytywny skutek, bo - nie oszukujmy się - igrzyska olimpijskie to duże obciążenie psychiczne. Bardzo dobrze by było, gdyby udało się pojechać tam w czwórkę - zaznacza.
Co dalej z narciarstwem alpejskim w Polsce?
- Negocjujemy nową umowę z marką Tauron. Została powołana kadra juniorów i kadra regionalna. Mamy cztery dziewczyny, które prowadzi włoska trenerka Elana Valt oraz trzech chłopaków, których szkoli trener Vlado Kovar – mówi Stanisław Czarnota.
- W maju chcemy przeprowadzić ogólnopolski test narciarski dla wszystkich zawodników. Mamy duży potencjał w ligach narciarskich – lidze małopolskiej, śląskiej i dolnośląskiej, w których startuje około 600-700 dzieci. Chcemy to wykorzystać i oddolnie zbudować nowe struktury - zapowiada.
Igrzyska w Eurosporcie
Transmisje z igrzysk olimpijskich w Pjongczang w całości pokaże telewizja Eurosport, która wykorzysta do tego dwa kanały - Eurosport 1 i Eurosport 2.
Pierwszy raz w historii polska redakcja Eurosportu wysyła na igrzyska swój zespół komentatorów, reporterów i producentów. Dzięki temu transmisje w pierwszym kanale będą dopasowane do oczekiwań polskiego widza.
Będzie można spodziewać się licznych relacji z zawodów skoków narciarskich, biegów narciarskich, biathlonu i łyżwiarstwa szybkiego. Kanał drugi to transmisja sygnału międzynarodowego z dużym naciskiem na hokej.
Co więcej, fani sportów zimowych po raz pierwszy będą mogli zobaczyć dosłownie każdą minutę rywalizacji olimpijskiej. Wszystko dzięki usłudze Eurosport Player, która zapewni dostęp do kilkunastu przekazów telewizyjnych z każdej areny sportowej w Pjongczang.
Jeżeli startować, to nie dla samego startu.