Od wiosny do jesieni zwykle jest dość cicho o sportach zimowych, ale im bliżej powrotu do sezonu, tym jest głośniej. Jednak afera, która wypłynęła w niemieckich mediach, ma związek z przeszłością.
W "Der Spiegel" pojawiła się historia kobiety, która chce pozostać anonimowa. Wyjawiła, że długo nie była w stanie o tym rozmawiać. - Toni Sailer był bohaterem narodowym, zarówno dla mnie, jak i dla moich rodziców. Mówiliśmy o nim w jak najlepszym tonie. Miałam 14 lat, byłam nieśmiała i naiwna, kiedy zgwałcił mnie w hotelu Bon Alpina w Innsbruck-Igls - wyjawiła.
Do zdarzenia miało dojść w 1975 roku. Toni Sailer miał zwabić 14-latkę do pokoju hotelowego, ta bowiem chciała otrzymać od sportowca autograf. Pchnął ją na łóżko i próbował zgwałcić, ale przy pierwszej próbie nie udało mu się to. Zamknął ją w pokoju, ale wrócił po posiłku i za drugim razem osiągnął swój cel.
Gdyby tego było mało, ówczesny trener austriackiej kadry, Charly Kahr, wiedział o incydencie i pomógł swojemu podopiecznemu, żeby nikt w razie czego nie kierował w jego stronę podejrzeń.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Kahr znalazł się w centrum uwagi mediów. W sądzie okręgowym w Wiedniu toczy się proces przeciwko "Suddeutsche Zeitung", który zgłosił zarzuty dotyczące nadużyć wobec byłego trenera.
14-letnia wówczas dziewczyna, dziś ma 57 lat. Dopiero teraz czuje się gotowa na to, by móc złożyć zeznania. Problem w tym, że Sailer nie żyje. W 2009 roku zmarł na raka.
Toni Sailer był trzykrotnym mistrzem olimpijskim (Cortina d'Ampezzo 1956), a także siedmiokrotnym mistrzem świata. Po zakończeniu kariery występował w filmach, a także prowadził hotel. Był także delegatem technicznym w FIS.