- Rozłożyła mnie choroba i dopiero dochodzę do siebie. Mam jednak nadzieję, że to nie przeszkodzi mi tak bardzo w inauguracyjnych zawodach - mówiła, cytowana przez pzn.pl, Maryna Gąsienica-Daniel.
Choroba przytrafiła się jej w najgorszym momencie, tuż przed samą premierą sezonu. Przez kilka dni nie trenowała. W tym samym czasie jej konkurentki szlifowały swoją formę w Soelden, w miejscu, gdzie w sobotę zawodniczki powalczyły o pierwsze pucharowe punkty.
Na samym początku giganta śladu po chorobie nie było widać. Polka rozpoczęła z dużym animuszem. Jechała dynamicznie i agresywnie. Na górze straciła zaledwie 0,10 sekundy do prowadzącej Szwajcarki Lary Gut. Apetyty rosły nam z każdą kolejną sekundą i nagle runęły jednak jak domek z kart.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włoska piękność podbija internet
W środkowej części dystansu Polka wypadła z trasy. Nie zmieściła się w jedną z bramek. Gdy zatrzymała się, tylko zakrzyknęła ze złości. Nie ukończyła 1. przejazdu i nie wystartuje w 2., w którym pojedzie 30 najlepszych alpejek w odwróconej kolejności.
Po raz kolejny zatem start w Soelden okazał się pechowy dla Gąsienicy-Daniel. Polka, tak jak w sobotę, już kilka razy wcześniej nie ukończyła tego giganta. Nie ma jednak co załamywać rąk. W pierwszej części trasy Polka pojechała świetnie i pokazała, że nie straciła animuszu z poprzedniego sezonu. Czekamy zatem na kolejne jej starty w PŚ, następny pod koniec listopada (27-28) w amerykańskim Killington.
Po 1. przejeździe w Soelden prowadzi Szwajcarka Lara Gut, która minimalnie wyprzedza Amerykankę Mikaela Shiffrin.