Kanada, Turcja, Litwa, Rosja i Australia - wszyscy ci przeciwnicy nie mieli nic do powiedzenia w starciu z USA pod wodzą trenera Mike’a Krzyzewskiego. Amerykanie grali jak z nut; niezwykle ofensywnie i efektownie w ataku oraz uważnie i czujnie w defensywnie. Jedynie w starciu z "Kangurami" można było zaobserwować małe rozprężenie i rozkojarzenie wynikające, jak zapewniał Krzyzewski z faktu, że jego gracze byli już myślami w Pekinie. Co również ważne, coraz mniej "przeszkadzają" im przepisy europejskiej koszykówki, które obowiązywać będą na Igrzyskach w Pekinie.
Największą siłą Amerykanów w meczach sparingowych była gra z kontrataku. Tacy zawodnicy jak Chris Paul czy Dwyane Wade są wprost stworzeni do takiej gry. Zarówno w spotkaniu przeciwko Litwie jak i Rosji obwodowi USA wywierali nacisk na rozgrywających rywali a ci co rusz popełniali proste błędy. Po przechwycie piłki od razu wyprowadzany był szybki kontratak, nierzadko zakończony efektownym wsadem LeBrona Jamesa czy Kobe’ego Bryanta. W starciu z Litwą piłkę na połowie boiska przejął nawet Carlos Boozer, który pognał w kierunku kosza i wsadził piłkę z góry. Po meczu wspominał, że taki sytuacje zdarzały mu się tylko w szkole średniej i koledżu...
Nie zawodzi również rzut z dystansu. Kobe Bryant, LeBron James, Deron Williams czy zabójczo skuteczny Michael Redd są doskonałą odpowiedzią na strefę rywala. Zona postawiona przez Litwinów czy Rosjan nie przyniosła im spodziewanych efektów, bowiem raz po raz piłka dziurawiła ich kosze. Przepisy fibowskie nieco ułatwiają zadanie graczom z NBA, którzy mogą teraz rzucać za trzy punkty z niemalże metrowym handicapem. Przypomnijmy, że w Europie linia ta namalowana jest 6,25m od kosza, podczas gdy w NBA prawie metr dalej. Sytuacja taka sprawia, że nawet wyjątkowo rzadko rzucający trójki Dwyane Wade nie omieszkał spróbować swoich sił w tym elemencie.
Kolejną niezwykle ważną sprawą jest defensywa. Podopieczni Mike’a Krzyzewskiego na każde wielkiej imprezie ostatnich lat krytykowani byli za brak zaangażowania w obronie, co okazywało się później jedną z głównych przyczyn niepowodzeń. Tym razem od samego początku widać chęć i pełną mobilizację do destrukcji gry rywala, jeszcze nawet na jego połowie. Najwięcej pochwał zebrał jak do tej pory Kobe Bryant, który w meczu z Litwą zupełnie wyłączył z gry Sarunasa Jasikeviciusa. Zawodnik ten 4 lata temu podczas igrzysk w Atenach zaaplikował USA 28 punktów, w tym 7 "trójek", dzięki czemu Litwini schodzili z parkietu w glorii zwycięstwa.
Wszystkie te atuty nieco przysłaniają problemy Amerykanów w strefie podkoszowej. Jedynym środkowym z prawdziwego zdarzenia jest Dwight Howard, choć blisko kosza grać mogą także Carlos Boozer i Chris Bosh. Center Orlando Magic posiada jednak takie parametry i warunki, że dotychczasowi rywale jak na razie "odbijają się" od niesamowicie zbudowanego 22-latka. Kluczowym graczem może być także Bosh, znany z dobrej defensywy. Na jego umiejętności w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła Krzyzewski będzie pewnie liczył w starciu z Hiszpanami (czyt. Pau’em Gasolem).
Z kolei na obwodzie USA ma także kłopoty, ale bogactwa. Jason Kidd, Dwyane Wade, Chris Paul i Deron Williams rywalizują ze sobą o miejsce na pozycjach obwodowych, choć tak naprawdę każdy z nich mógłby w pojedynkę rozstrzygnąć o losach spotkania. Początkowo Mike Krzyzewski stawiał na Jasona Kidda, lecz w starciu z Litwą i Rosją, które często bronią strefą, lepiej spisywali się dwaj młodzi playmakerzy. Paul w chwili obecnej to najlepszym zawodnik na swojej pozycji w NBA a Williams zdaje się być najbardziej efektywnym graczem przeciwko takiej obronie rywali. Potrafi sam celnie przymierzyć z dystansu, lub idealnie obsłużyć lepiej ustawionego partnera na obwodzie.
W czasie Igrzysk Olimpijskich Amerykanie, w ramach grupy B, spotkają się kolejno z Chinami, Angolą, Grecją, Hiszpanią i Niemcami. Tuż po losowaniu mówiło się, że jedynie europejskie drużyny mogą zagrozić teamowi Krzyzewskiego. Patrząc jednak na obecną formę gwiazd NBA należy przypuszczać, że godnymi rywalami będą tylko i wyłącznie Hiszpanie - Mistrzowie Świata z 2006 roku i wicemistrzowie Europy sprzed roku. Spoglądając z kolei na grupę A od razu rzuca się w oczy reprezentacja Argentyny, naszpikowana wieloma graczami z NBA. Wydaje się więc, że taki układ w wielkim finale byłby nie lada gratką dla wszystkich fanów koszykówki. Oczywiście, jeśli "Albicelestes" tam dotrą, bo USA na pewno.