Niemieccy zawodnicy jeszcze w sobotę popołudniu odczuwali w kościach trudy poprzedniego dnia. Najpierw bowiem udali się na ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich, a zaraz potem na wieczorny trening. Jak jednak zgodnie twierdzą, warto było przemaszerować przez "Ptasie Gniazdo” i poczuć prawdziwy smak igrzysk.
Jeszcze większe emocje, związane wyłącznie z czystą rywalizacją sportową czekają ich już w niedzielę. O godzinie 16.00 polskiego czasu staną naprzeciw wicemistrzów świata i rozpoczną, pierwszy od trzydziestu sześciu lat występ na turnieju olimpijskim. - To będzie bardzo wyrównany mecz. Ale to Polacy mają więcej do udowodnienia, niż my - twierdzi kapitan niemieckiej ekipy, Bjorn Andrae. Mówi też, że biało - czerwoni, ze względu na wygórowane oczekiwania polskich kibiców, zagrają z większą presją, niż Niemcy. - Jesteśmy dobrze przygotowani i nie mamy się czego obawiać.
Zawodnik przypomniał, że w poprzednim sezonie grał u boku naszego reprezentacyjnego rozgrywającego, Pawła Zagumnego. - To jest wielki plus, bo będzie nam łatwiej rozszyfrować jego grę, choć przyznaję, że grać przeciwko "Gumie” nie jest łatwo.
Sztuczki Pawła Zagumnego dobrze znane są też innym niemieckim kadrowiczom, Markowi Siebeckowi i Frankowi Dehne, którzy także otarli się o AZS Olsztyn. - Obserwowałem Zagumnego z boku i wiem o jego rozegraniu sporo. Im lepiej kogoś znasz, tym mniej respektu masz przed nim – przekonuje Dehne.