Polska - Chiny 1:3 (25:22, 15:25, 20:25, 22:25)
Składy drużyn:
Polska: Katarzyna Skowrońska, Anna Podolec, Małgorzata Glinka, Agnieszka Bednarek, Maria Liktoras, Milena Sadurek, Mariola Zenik (libero) oraz Anna Barańska, Joanna Kaczor, Katarzyna Skorupa, Katarzyna Gajgał, Milena Rosner.
Chiny: Yimei Wang, Kun Feng, Suhong Zhou, Ruirui Zhao, Juan Li, Yunwen Ma, Na Zhang (libero) oraz Hao Yang, Juan Li.
Do meczu z gospodyniami turnieju, a jednocześnie złotymi medalistkami olimpijskimi z Aten, polskie zawodniczki przystąpiły bez kompleksów. Już w pierwszej akcji Anna Podolec skończyła trudną piłkę (1:0). Potem dwa punkty zdobyły Chinki (1:2), ale kolejne cztery uzyskały Polki (5:2). Na pierwszej przerwie technicznej biało-czerwone prowadziły jednym oczkiem (8:7). Od razu po przerwie Maria Liktoras zagrała trudną technicznie piłkę i Chinki miały problemy z rozegraniem, co wykorzystała atakiem ze środka Anna Podolec (9:7). Niestety trzy kolejne punkty padły łupek rywalek (9:10), między innymi za sprawą nieczystego przyjęcia naszego zespołu. Przy stanie 11:11 podopieczne Marco Bonitty rewelacyjnie zagrały blokiem (12:11), co doskonale powtórzyły kilka chwil później (13:12). Polskie złotka wyglądały na drużynę bardzo skoncentrowaną. Nasze zawodniczki świetnie spisywały się w bloku i obronie. Idealnie atakowała Katarzyna Skowrońska. Na drugiej przerwie prowadziliśmy już 16:13 po punkcie zdobytym bezpośrednio z zagrywki przez wymienioną zawodniczkę. Po powrocie na boisko przewaga polskiej reprezentacji w pewnym momencie wynosiła nawet pięć oczek (19:14, 20:15). Katarzyna Skowrońska była w niesamowitej dyspozycji. Atakowała niemal z każdej pozycji, nie bacząc na wysoki blok rywalek. W końcówce seta Chinki zbliżyły się do podopiecznych Marco Bonitty na trzy oczka (22:19). Wówczas trener naszej kadry poprosił o przerwę, po której Agnieszka Bednarek została zablokowana (22:20). Zrobiło się niebezpiecznie, ale dwie skuteczne akcje Małgorzaty Glinki i Katarzyny Skowrońskiej dały nam piłkę setową (24:20). Wtedy z kolei o czas poprosił trener narodowej reprezentacji Chin. Po przerwie gospodynie zdobyły dwa kolejne punkty (24:22), ale przewaga Polek wystarczyła do zwycięstwa 25:22.
Druga odsłona poniedziałkowego spotkania rozpoczęła się nie najlepiej dla Polek. Dwa błędy świeżo wprowadzonej Anny Barańskiej spowodowały, że po kilku minutach nasza reprezentacja przegrywała 2:5. W chińskiej drużynie zaczął funkcjonować blok i na pierwszej przerwie przegrywaliśmy już sześcioma punktami! (2:8). Po bardzo dobrym pierwszym secie w szeregi polskiej drużyny wdała się nerwowość. Cenne trzecie oczko zdobyła Małgorzata Glinka atakiem z lewego skrzydła (3:8). Niestety w dalszych fragmentach drugiego seta gospodynie igrzysk utrzymywały pięcio-, sześciopunktową przewagę (4:10, 5:10). Przy stanie 6:11 dwoma rewelacyjnymi blokami popisały się Polki (7:11, 8:11). Jednak chwilę później Chinki znowu uciekły nam na sześć oczek (8:14), a na drugiej przerwie prowadziły już 16:9. Kiedy na tablicy świetlnej widniał wynik 11:18, Glinka zaatakowała daleko w aut i stało się już niemal pewne, że mecz będzie trwał co najmniej cztery sety. W tej partii nasze reprezentantki było stać jedynie na piętnaście punktów. Polki przegrały 15:25.
Od trzech doskonałych ataków trzeciego seta zaczęła reprezentacja Chin (0:3), ale Polki nie były dłużne rywalkom. Cztery kolejne punkty padły łupem biało-czerwonych (4:3) i objęliśmy oczekiwane prowadzenie. Nie trwało ono jednak długo. Chwilę później mistrzynie olimpijskie wyrównały (4:4, 5:5), a w następnych akcjach osiągnęły przewagę, która na pierwszej przerwie wynosiła trzy oczka (5:8). Trzypunktowe prowadzenie Chin utrzymywało się przez dłuższy czas (8:11, 10:13, 11:14). Polki starały się jak mogły. Małgorzata Glinka dwoiła się i troiła, ale rewelacyjne Chinki doskonale broniły. Na drugiej przerwie w sali gimnastycznej Instytutu Technologii w Pekinie gospodynie prowadziły 16:13 i były na najlepszej drodze do zwycięstwa w trzeciej partii. Po wznowieniu gry trzypunktowa przewaga utrzymywała się nadal. Od dłuższego czasu Polki nie potrafiły poprawnie zaserwować. Prawie wszystkie zagrywki trafiały w aut lub w taśmę. W końcówce mistrzynie olimpijskie stopniowo powiększały swoje prowadzenie (15:20), co przekładało się na morale polskiego zespołu. Biało-czerwone obroniły pierwszą piłkę setową (20:24), ale przy potężnym ataku chińskiej atakującej były już bezradne (20:25).
Pierwszą akcję czwartej części meczu Polki zakończyły bardzo dobrym blokiem (1:0). Co prawda chwilę później rywalki wyrównały (1:1), ale w kolejnej akcji Małgorzata Glinka popisała się mocnym atakiem (2:1). Chinki znów wyrównały (2:2), ale tym razem zdobyły drugi punkt z rzędu (2:3). Gra toczyła się punkt za punkt do momentu, kiedy Hao Yang zagrała asa serwisowego (3:5). Wówczas rywalki osiągnęły dwa oczka przewagi, która na pierwszej przerwie technicznej została zniwelowana przez Annę Podolec (8:7). Dziesiąte oczko dla biało-czerwonych zdobyła Małgorzata Glinka (10:9), ale chwilę później ta sama zawodniczka popsuła zagrywkę i po raz kolejny w tym secie był remis (10:10). Kiedy Polki osiągnęły dwupunktową przewagę, po dwóch bardzo dobrych blokach (12:10), trener mistrzyń olimpijskich poprosił o przerwę. Polki odzyskały chęć do gry. Wychodziła im prawie każda akcja, czego nie można powiedzieć o Chinkach. Gospodynie Igrzysk miały problemy w przyjęciu, ustawiały "dziurawy" blok oraz nie zawsze dokładnie atakowały. Na drugiej przerwie biało-czerwone prowadziły 16:15, choć w pewnym momencie ich przewaga oscylowała na poziomie trzech, czterech oczek. Po przerwie nasze zawodniczki oddały dwa punkty za darmo i Chinki po raz kolejny w tym meczu wyszły na prowadzenie (16:17). Na szczęście rozdrażnione Małgorzata Glinka i Katarzyna Skowrońska pokazały, na co je stać. Dwa wyśmienite ataki spowodowały, że ponownie role się odwróciły. Polki prowadziły 18:17. Zapowiadała się wyrównana końcówka. I tak też było. Do stanu po 20 oba zespoły zdobywały punkt za punkt. Wówczas Marco Bonitta poprosił o przerwę, po której nasz zespół odskoczył na dwa oczka (22:20). Niestety, Chinki bardzo szybko odrobiły stracone punkty (22:22), a w następnej, bardzo długiej akcji wyszły na prowadzenie (23:22). Marco Bonitta nie czekał ani sekundy dłużej i wykorzystał drugi czas. Piłkę meczową wywalczyła Suhong Zhou (24:22), a mecz zakończyła atakiem z prawej flanki Yimei Wang.